Wyrok na historii

Wyrok na historii

Dodano:   /  Zmieniono: 
Podstawą wyroku sądu, skazującego gen. Czesława Kiszczaka na karę więzienia w zawieszeniu za wprowadzenie stanu wojennego, jest zastosowanie przepisu o stworzeniu przez członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego "związku przestępczego o charakterze zbrojnym". Do 12 stycznia przepis ten był stosowany przy sądzeniu członków zorganizowanych grup przestępczych - tym razem zastosowano ją wobec byłych polityków i urzędników państwowych.
O tym, że stan wojenny został wprowadzony nielegalnie wiemy od czasu wyroku Trybunału Konstytucyjnego z marca ubiegłego roku.  Trybunał uznał dwa dekrety z 12 grudnia  o wprowadzeniu stanu wojennego oraz o postępowaniach szczególnych w sprawach o przestępstwa i wykroczenia w czasie stanu wojennego za niezgodne z Konstytucją PRL. Rada Państwa nie miała prawa wprowadzić stanu wojennego na mocy wspomnianych wyżej dekretów – przyjmowanie tego typu aktów było bowiem możliwe wyłącznie w przerwach między sesjami Sejmu. Tymczasem w grudniu 1981 r. sesja Sejmu trwała.

Proces Wojciecha Jaruzelskiego, Czesława Kiszczaka, Stanisława Kani i innych uczestników tamtych wydarzeń był procesem politycznym. Co ciekawe jednak ocena samego stanu wojennego nie jest dziś związana z podziałami ideowymi i politycznymi na polskiej scenie politycznej - jest raczej pochodną wiedzy o sytuacji sprzed 30 lat, a także umiejętności racjonalnego zrozumienia uwarunkowań, w jakich działali uczestnicy tamtych wydarzeń. Wyraźnie daje się to odczuć, kiedy słucha się bardzo zróżnicowanych ocen werdyktu wydanego przez sąd formułowanych przez opozycjonistów takich jak Stefan Niesiołowski, Jan Lityński, Andrzej Celiński, Bogdan Borusewicz. Ludzie, którzy pamiętają lata 80-te z własnych, dorosłych doświadczeń i którzy potrafili się odnaleźć w nowej Polsce, a jednocześnie rozumieją jak różne motywacje mogą stać za działaniami ówczesnych przywódców państwa, wiedzą, że proces Jaruzelskiego i Kiszczaka miał charakter czysto polityczny, a akt oskarżenia z paragrafu dotyczącego zorganizowanej przestępczości miał znamiona zemsty.  Jaruzelski to doskonale zrozumiał. Wie, że znalazł się na sali sądowej po to, aby dokonano na nim - a także na tych, którzy w 1989 roku zawarli z nim pakt społeczny dla nowej Polski – zemsty politycznej.

Tego procesu nie da się rozpatrywać bez kontekstu Okrągłego Stołu. Sąd nad Jaruzelskim i Kiszczakiem jest złamaniem swego rodzaju porozumienia jakie Jaruzelski i jego środowisko polityczne zawarli z opozycją demokratyczną. Można to porozumienie, które doprowadziło do częściowo demokratycznych wyborów w roku 1989, nazywać różnie: umową społeczną, kontraktem, czy paktem, ale jest bezspornym faktem, że przekazanie władzy przez komunistów w 1989 roku dokonało się w sposób pokojowy. Nikt, ani nic (poza mediacjami Kościoła Katolickiego) nie zmuszało Jaruzelskiego do porozumienia z opozycją, ani do podporządkowania całego aparatu państwa, w tym aparatu represji, ustaleniom wypracowanym przy stole negocjacyjnym.

Czesław Kiszczak został skazany przez niezawisły sąd III RP - tej samej III RP, która urodziła się przy Okrągłym Stole. Ta symbolika wielu będzie dalej urażać. Innych będzie kłuć w oczy to, że aby dokonać aktu "sprawiedliwości" musiano posunąć się do zastosowania wykładni o "związku przestępczym". Nie udało się postawić Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka przed Trybunałem Stanu, więc sięgnięto po inne metody. Dokonano swoistej korekty historii, przy pomocy prokuratorów IPN i sądu. Oto więc mamy nową prawdę i nową historię, której autorami są prokuratorzy. Czyż nie jest to w prostej linii powrót do tradycji sądów sowieckich, gdzie historia była korygowana najpierw przez prokuratora Andrieja Wyszyńskiego, a później zatwierdzał ją sędzia-generał Urlich?

Dziś próbuje się oddzielić stan wojenny od Okrągłego Stołu. Nie da się. Fundamentem III RP jest umowa z 1989 roku, będąca konsekwencją wydarzeń z sierpnia 1980 roku i późniejszego stanu wojennego. To jest podstawa polskiej demokracji - tak jak w Hiszpanii było nią pokojowe oddanie władzy w ręce demokratów przez pogrobowców Franco. Wyrok  skazujący Czesława Kiszczaka na dwa lata więzienia w zawieszeniu może być dla niektórych "sprawiedliwością dziejową", ale historii nie zmieni.