"To, co wyprawiał w bramce Wichary, to masakra". Opinie po meczu Polska-Dania

"To, co wyprawiał w bramce Wichary, to masakra". Opinie po meczu Polska-Dania

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polacy zatrzymali Duńczyków (fot. EPA/KOCA SULEJMANOVIC/PAP)
Polska wygrała w Belgradzie z Danią 27:26 (10:14) w meczu grupy A mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych. Obie drużyny już wcześniej zapewniły sobie awans, ale wynik tego meczu będzie zaliczany w drugiej fazie turnieju.

Pierwsza połowa wyraźnie dla Duńczyków, którzy prowadzili czterema bramkami. Na początku drugiej połowy na krótko na boisku pojawił się rekonwalescent Krzysztof Lijewski, który z powodu kontuzji kolana nie grał w poprzednim spotkaniu ze Słowacją. W 37. minucie, pomimo obronionego karnego przez Wyszomirskiego, Duńczycy prowadzili 19:14 - najwyżej w tym meczu. Cały czas utrzymywali co najmniej trzybramkową różnicę. W ich bramce świetnie spisywał się Niklas Landin, który obronił m.in. kolejnego karnego, tym razem egzekwowanego przez Tkaczyka. Po drugiej strony równie dobrze prezentował się Wichary. Przełom nastąpił w 42. min. Polacy zdobyli cztery gole z rzędu i wyrównali na 21:21. Duża w tym zasługa ponownie Wicharego, który m.in. obronił kolejnego karnego.

Czytaj więcej na Wprost.pl:

Dania na kolanach. Polska pokonała wicemistrzów świata

"Polacy pogrzebali nas w grobie"

Teraz przed Wentą Szwecja, Macedonia i Niemcy

Nerwowe i jak zwykle w pojedynkach tych drużyn emocjonujące ostatnie 10 minut drużyny rozpoczęły przy stanie 22:22. Wichary nadal zadziwiał zręcznością i refleksem, w niektórych sytuacjach jednak był bezradny. Wynik cały czas oscylował wokół remisu, bądź jedną bramką prowadzili Duńczycy. Trzy gole w końcówce zdobył ku zaskoczeniu wszystkich prawoskrzydłowy Orzechowski, który wcześniej nie wpisywał się na listę strzelców. Na 2,5 min przed końcem Polacy objęli prowadzenie 26:25. Kolejnej akcji jednak ten zawodnik nie wykorzystał, z kolei Duńczycy zaliczyli faul w ataku i zrobiło się naprawdę gorąco. 24 sekundy przed końcem Michał Jurecki podwyższył na 27:25 i rywale zdołali tylko raz zapunktować. Ostatecznie Polacy pokonali wicemistrzów świata 27:26.

Powiedzieli po meczu:

Bogdan Wenta (trener reprezentacji Polski):

Dosyć szalony był ten mecz. W pierwszej połowie zespół założył sobie, że siądzie, będzie gryźć Duńczyków, w sportowym tego słowa znaczeniu, ale polegało to na tym, że co chwila ktoś sobie wybiegał z obrony, przez co była dziurawa. Potem trochę wracaliśmy w mecz, dochodziliśmy i znowu zaczynały się sytuacje, że po dwóch podaniach traciliśmy piłkę. Dopiero zmiana obrony na tę bardziej otwartą i wyłączenie Mikkela Hansena przyniosły rezultaty. Musimy bardzo podziękować Marcinowi Wicharemu, bo rzeczywiście odbił dużo rzucanych z czystych pozycji piłek. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz Duńczycy tyle razy się mylili ze skrzydeł.

W ostatnich trzech minutach wydawało się, że znowu gdzieś tam padniemy w końcówce jedną bramką, bo tak wyglądały nasze ostatnie mecze z Duńczykami. Ale tym razem szczęście było przy nas, ale powtórzę, że to w dużej mierze wynik znakomitej postawy Wicharego.

Ulrik Wilbek (trener reprezentacji Danii):

Trudno uwierzyć, że przegraliśmy. Kontrolowaliśmy mecz przez 57 minut, mieliśmy przewagę, ale polski bramkarz znalazł drogę, by nas zatrzymać. Moi zawodnicy zaczęli się denerwować. Przełomowym momentem były trzy znakomite obrony bramkarza, po których Polacy strzelili bramki po kontrach. Takie sytuacje nie powinny się przydarzać w piłce ręcznej na najwyższym poziomie. Muszę oczywiście przyznać, że Polacy walczyli znakomicie przez cały mecz, nie odpuścili do końca i to przyniosło im efekt w postaci zwycięstwa.

Robert Orzechowski:

Mecz miał dwa oblicza. W pierwszej połowie zagraliśmy zbyt wolno i mało konsekwentnie w ataku pozycyjnym, a w drugiej to się zmieniło. Graliśmy dłużej, szybciej i konsekwentniej. Obrona była mocniejsza, także bramkarz wybronił dużo ważnych piłek w końcówce spotkania.

Marcin Wichary:

Mecz się mógł podobać, była walka do samego końca i dzięki niej zdołaliśmy wygrać. Na gorąco nie mogę wiele powiedzieć. Supermecz. Zdobyliśmy bardzo ważne dwa punkty, co daje nam szansę gry o medale. Co sprawiło, że tak broniłem w końcówce? Po prostu wzór się zgadzał.

Tomasz Tłuczyński:

Walka do końca. Chłopaki dali z siebie wszystko. Ciężko było uwierzyć w drugiej połowie, że jeszcze damy radę. Jakoś nam uciekały te bramki i nie wyglądało to dobrze. To, co wyprawiał w bramce Wichary, to masakra. Wyciągał czyste pozycje, zatrzymywał Christiansena, bronił rzuty karne.

Michał Jurecki (uznany za najlepszego zawodnika meczu):

Ciężko nam się grało, Duńczycy cały czas byli przed nami, ale powiedzieliśmy sobie w szatni, że wygrać musimy na parkiecie: gonić każdą piłkę, walczyć o każdą piłkę. I tak było. Zostawiliśmy serce na parkiecie, by pójść do drugiej rundy z dwoma punktami. Do tych dwóch punktów na pewno przyczynił się też Marcin Wichary.

zew, PAP