Obama w Kongresie: bogaci muszą płacić więcej. To nie walka klas - to rozsądek

Obama w Kongresie: bogaci muszą płacić więcej. To nie walka klas - to rozsądek

Dodano:   /  Zmieniono: 
Barack Obama (fot. EPA/SHAWN THEW/PAP) 
W orędziu o stanie państwa prezydent Barack Obama oświadczył w Kongresie, że USA wychodzą z kryzysu finansowego i recesji, a sytuacja ekonomiczna kraju i jego obywateli jest coraz lepsza. Prezydent mówił w tym kontekście m.in. o stworzeniu w ciągu ostatnich 22 miesięcy miliona nowych miejsc pracy i podjęciu działań na rzecz redukcji deficytu budżetowego.
Obama podkreślił jednocześnie, że mimo iż amerykańska gospodarka wychodzi z dołka, kraj wciąż boryka się z rosnącą rozpiętością dochodów między klasą średnią, a najbogatszymi obywatelami USA. - Możemy albo przystać na to, że kurcząca się liczba ludzi w kraju ma się naprawdę dobrze, podczas gdy coraz więcej Amerykanów ledwo daje sobie jakoś radę, albo też odbudować gospodarkę tak, żeby każdy miał sprawiedliwy udział w dobrobycie, by  każdy wniósł do niego swój należny wkład i każdy grał według tych samych reguł - tłumaczył.

Nawiązując do sprzeciwu Republikanów wobec wielu jego inicjatyw ustawodawczych, Obama ponownie zaoferował im współpracę. - Zamierzam jednak zwalczać wszelką obstrukcję - ostrzegł jednocześnie. I powtórzył swoje zapowiedzi dotyczące podwyższenia podatków dla najbogatszych obywateli USA. Obama chce, aby Amerykanie, których roczny dochód przekracza milion dolarów, płacili co najmniej 30-procentowy podatek. Prezydent przekonywał, że w ten sposób najbardziej zamożni Amerykanie mogą się przyczynić do zmniejszenia gigantycznego zadłużenia państwa. - Musimy zmienić kodeks podatkowy, aby tacy ludzie jak ja płacili fiskusowi sprawiedliwą należność. Można to nazywać walką klasową, ale  większość Amerykanów nazwie to propozycją w imię zdrowego rozsądku - podkreślił. Zaapelował też o eliminację ulg i upustów podatkowych dla korporacji przenoszących miejsca pracy za granicę i do podwyższenia podatków dla najzamożniejszych Amerykanów. Obama mówił również o potrzebie sprawiedliwego traktowania ludzi i zapewnieniu równych szans wszystkim, także w działalności gospodarczej. Prezydent zaproponował m.in. pomoc dla osób obciążonych długami zaciągniętymi na domy - wezwał do ich refinansowania, co miałoby rozkręcić koniunkturę na rynku mieszkaniowym i  ożywić popyt wewnętrzny.

Mówiąc o polityce zagranicznej USA prezydent podkreślił, że Waszyngton jest zdeterminowany, aby uniemożliwić Iranowi wejście w posiadanie broni jądrowej. Chinom zagroził wprowadzeniem sankcji za piractwo własności intelektualnej i inne nadużycia w wymianie handlowej. Wyraził jednocześnie zadowolenie z wycofania wojska amerykańskich z Iraku i śmierci Osamy bin Ladena. - Po raz pierwszy od dziewięciu lat nie ma Amerykanów walczących w  Iraku. Po raz pierwszy od dwóch dekad Osama bin Laden nie jest już zagrożeniem - podkreślał. Obama wezwał też Kongres do uchwalenia ustawy "Dream Act", która dałaby niektórym nielegalnym imigrantom szansę legalizacji pobytu i pracy w USA - tego rodzaju reformę imigracyjną gotowi są poprzeć niektórzy Republikanie, m.in. były kandydat na prezydenta, senator John McCain.

- Ameryka powróciła. Ktokolwiek mówi wam, że Ameryka jest w fazie zmierzchu, nie wie, o czym mówi - podsumował swoje wystąpienie prezydent, który zaapelował jednocześnie o jedność społeczeństwa oraz położenie kresu partyjnym i ideologicznym kłótniom.

PAP, arb