VIP-y poczekają

Dodano:   /  Zmieniono: 
Samoloty dla najważniejszych osób w państwie - prezydenta, premiera oraz marszałków Sejmu i Senatu - zostaną zakupione dopiero w 2004 roku.
"Rząd, ze względu na wydolność budżetu i sytuację budżetową przyjął modyfikację ustaleń z czerwca, dotyczących samolotów specjalnego znaczenia" - poinformował rzecznik rządu Michał Tober.
Dodał, że Rada Ministrów zdecydowała o przesunięciu dostawy pierwszych samolotów, a tym samym zasadniczych płatności na rok 2004, a nie 2003 - jak to było pierwotnie zakładane.
Ponadto, jak poinformował Tober, rząd zdecydował "o dopuszczeniu możliwości zmniejszenia liczby zakupionych samolotów do 4 i dopuszczeniu innych form sfinansowania tych dostaw np. w drodze zaciągnięcia kredytu".
"Te zmiany wynikają przede wszystkim z decyzji budżetowych, z konieczności obniżania kosztów związanych z zakupem samolotów specjalnego znaczenia" - podkreślił rzecznik rządu.
Rząd miał zakupić sześć samolotów dla VIP-ów. W lipcu szef Kancelarii Premiera Marek Wagner wydał zarządzenie ws. powołania komisji przetargowej do przeprowadzenia postępowania dotyczącego zakupu takich samolotów.
Według zapowiedzi, komisja przetargowa miała wysłać zaproszenia do przetargu trzem firmom: kanadyjskiej - produkującej samolot Bombardier Challenger, francuskiej firmie Dassault - produkującej Falcona i amerykańskiej - producenta Gulfstreama. Koszt jednej takiej maszyny wynosi co najmniej 20-30 mln dolarów.
W grę wchodzą samoloty średnie, zabierające na pokład do 20 pasażerów.
Obecnie prezydent, premier, marszałkowie Sejmu i Senatu korzystają z samolotów JAK-40 i samolotów TU-154. Samoloty JAK-40 nie powinny latać dłużej niż 20 lat. Tymczasem większość z nich ma już ponad 18 lat. Przetarg na nowe samoloty to efekt coraz częstszych ich awarii. Konieczność zakupu nowych samolotów postulowały już zespoły ekspertów powołane w 1996 roku przez premiera Włodzimierza Cimoszewicza i w 1999 r. przez premiera Jerzego Buzka. W listopadzie zeszłego roku z powodu awarii Jaka-40 premier Leszek Miller wrócił do Polski z Norymbergi innym samolotem.
W lutym 1999 roku Jak-40, z ówczesną marszałek Senatu Alicją Grześkowiak na pokładzie, awaryjnie lądował na pograniczu Arabii Saudyjskiej i Jordanii. Nikomu z pasażerów i z załogi nic się nie stało. Powodem awarii były niesprawne prądnice.
W 1998 r. na lotnisku w Wilnie zepsuł się jeden z rządowych samolotów. Z tego powodu na spotkanie ówczesnej koalicji AWS-UW nie przybył premier Jerzy Buzek.
W 1996 r. Jak-40, którym premier Włodzimierz Cimoszewicz leciał do Szwecji, musiał z powodów technicznych zawrócić na lotnisko.
Rok wcześniej podróżujący do Cannes premier Józef Oleksy musiał przesiąść się z rządowego samolotu - Tu-154 - do innej maszyny, bowiem w Tupolewie nie udało się uruchomić silników.
nat, pap