Boniek: to nie ja, to oni

Boniek: to nie ja, to oni

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po blamażu w meczu z Łotwą Zbigniew Boniek przekonuje, że "nic się nie stało", i to nie on jest winien, bo nie mógł cofnąć wskazówek zegara o kilka miesięcy.
"Musimy zapomnieć o meczu z Łotwą. W futbolu przegrana to rzecz normalna. Każda porażka boli i zmusza do przemyśleń, ale trzeba umieć żyć także po takich niepowodzeniach. Na razie twierdzę, że  nic się nie stało. Wnioski będzie można wyciągać po zakończeniu eliminacji. Poza tym, trzeba pamiętać o tym, że czas goi rany i że to tylko piłka" - powiedział trener naszej piłkarskiej reprezentacji.
"Gdybym mógł cofnąć czas o te kilka dni, nic bym nie  zmienił. Ale jeżeli dostałbym możliwość cofnięcia zegara o kilka miesięcy, może coś bym skorygował. Tak jednak nie jest i nie można na ten temat spekulować. Po spotkaniu rozmawiałem z piłkarzami, analizowaliśmy grę zespołu. Na pewno jest nad czym myśleć. Przed początkiem eliminacji mówiłem, że sześć punktów po dwóch meczach to będzie dobrze, cztery średnio, a trzy źle. Jest źle, ale to nie oznacza końca walki o awans" - dodał trener.
Boniek bronił koncepcji jaką obrał podczas obejmowania stanowiska szkoleniowca polskiej drużyny narodowej.
"Każdy ma swoją koncepcję reprezentacji. Jak zespół wygrywa, koncepcja jest słuszna, jak przegrywa jest przeciwnie. Ja od  początku stawiałem na młodych, ambitnych, chętnych do nauki zawodników z polskiej ligi. Dla mnie to przyszłość drużyny, trzeba dowartościowywać to młode pokolenie" - podkreślił trener.
les, pap