Igraszki i życie

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Polsce można utrzymać przy życiu każdą w zasadzie państwową firmę i zachować przy tym jej tzw. narodową tożsamość. Nawet nierentowną kopalnię węgla kamiennnego, przedpotopową hutę czy cukrownię. Pod jednym warunkiem - muszą się na to znaleźć pieniądze. Rzecz jasna - podatnika. I takie pieniądze na ogół „się znajdują”, tak jak się to stało w przypadku powołania holdingu Polski Cukier mającego grupować kilkadziesiąt jeszcze niesprywatyzowanych cukrowni. Potem okazuje się, że biznes za dotacje się nie udaje, załogi firm obdarowanych pieniędzmi podatnika dostają grosze i latami żyją w strachu, że hojność podatnika kiedyś się skończy, a wtedy ich firma i tak splajtuje.
Na własnej skórze pracownicy polskich cukrowni doświadczali tego latami. Wielu z radością przyjęło możliwość pracy w zachodniej firmie z branży cukrowniczej, dobrze zarządzanej, z solidnym zapleczem kapitałowym. Gabriel Janowski i spółka popsuli ich plany. Bo od tego nie zależy ich los, los lobbystów.
Inaczej jest z bezpośrednio zainteresowanymi, czyli pracownikami cukrowni, którzy już teraz wiedzą, że bez kapitału od zagranicznych inwestorów po prostu niebawem stracą pracę. Nic więc dziwnego, że protestują. Gra o Polski Cukier była dla lobbystów polityczną igraszką, im, jak w morale znanej bajki, chodzi o życie.
Mirosław Cielemęcki