Stłucz termometr, nie będziesz miał bezrobocia

Stłucz termometr, nie będziesz miał bezrobocia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bezrobocie znów wzrosło - poinformował minister Jerzy Hausner. Tym razem o 0,1 procenta, do 18,1 proc. Nasza statystyka naciąga jednak w dół: gdyby w Polsce liczyć bezrobocie według standardów OECD, to już dawno przekroczyłoby ono 20 procent!
Główną przyczyną bezrobocia są relatywnie wysokie koszty pracy, a dokładniej mówiąc pozapłacowe koszty płacy. Czyli to, co pracodawca zapłacić musi za sam fakt zatrudniania pracownika. Nie jemu do ręki, a na rozmaite składki, fundusz pracy i inne quasi podatki. Tu znowu trzeba powiedzieć o tricku statystycznym stosowanym przez polskie władze. Po reformie systemu obliczania wynagrodzeń w 1999 poziom pozapłacowych kosztów pracy w oficjalnych statystykach wynosi 23,4 proc. Teraz koszt płacy to nie to co pracownik dostaje do ręki, tylko tzw. płaca ubruttowiona, wyższa o 50 procent! Gdyby nie ta poprawka okazałoby się, że pozapłacowe koszty pracy sięgają nawet 87 procent!
W połowie lat dziewięćdziesiątych, gdy bezrobocie spadało, koszty te były prawie dwukrotnie niższe.
Na szczęście bezrobocie już niedługo spadnie, bo minister zakaże pracować emerytom i rencistom. W dalszej kolejności zostanie wprowadzony zakaz pracy na więcej niż jednym etacie, potem zapewne pojawi się pomysł, żeby obniżyć wiek emerytalny. Każdy z podobnych tricków statystycznych spowoduje czasowy spadek oficjalnie notowanej stopy bezrobocia: najpierw rządowe statystki przestaną psuć emeryci, potem mężczyźni po sześćdziesiątce, potem inni. Przestaną psuć statystykę - ale dalej pozostaną de facto, i według norm OECD, bezrobotnymi!
Jednak przy obciążeniu płac 87-proc. quasi-podatkami płacowymi nawet te tricki przestaną wystarczać. Pora przestać kłaść termometr między kostki lodu i podać konieczny antybiotyk.
Jan Piński