Zakaz wakacji w ciepłych krajach!

Zakaz wakacji w ciepłych krajach!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pierwsze efekty państwowej próby regulacji rynku czarterowych przewozów lotniczych już są: w ubiegłym tygodniu polscy turyści nie odlecieli na wczasy do Turcji z czterech lotnisk: w Warszawie, Katowicach, Poznaniu i Gdańsku, gdyż turecki przewoźnik nie otrzymał na to zgody od polskich władz.
Dwie maszyny Sun Express wynajęte przez biuro podróży JetTouristic nie otrzymały pozwolenia na przyjęcie turystów na swój pokład. Miesiąc wcześniej z Gdańskiego lotniska nie mogli odlecieć czarterowym samolotem SAS- u rybacy z obcego statku cumującego w Gdyni. Musieli jechać autokarem do Świnoujścia a stamtąd promem do Kopenhagi. Oni stracili czas, gdański port lotniczy - pieniądze. A wszystko dlatego, że minister Infrastruktury postanowił, że od 1 marca loty czarterowe będą w pierwszej kolejności obsługiwali polscy przewoźnicy i wydał rozporządzenie w tej sprawie. Minister najwyraźniej nie do końca przemyślał swojej decyzji.
Chroni ona bowiem przede wszystkich najsilniejszych. Aż 80 proc. wycieczek obecnych w Polsce największych biur podróży TUI, Neckermanna, VING obsługują LOT i White Eagle Aviation (WEA), należąca do Zbigniewa Niemczyckiego. TUI jest udziałowcem WEA. W 2001 r. PLL LOT przewiózł na rejsach czarterowych 415,5 tys. pasażerów. Z usług White Eagle Aviation, skorzystało 220 tys. pasażerów. Obydwaj przewoźnicy kontrolują łącznie ok. 70 proc. lotów czarterowych. Decyzja ministra jeszcze bardziej umacnia ten podział rynku. Wyznacza na nim miejsce tylko dla najsilniejszych, takich którzy dyktują ceny. Jednym państwowym dekretem postanowiono uderzyć przed wszystkim licznych małych biur podróży, które w trosce o klienta (czytaj: jak najniższą cenę zagranicznej podróży) chętnie korzystały z usług obcych, tanich przewoźników czarterowych.
Teraz są zdane na kosztowny LOT i  WEA. A to oznacza, że  będą musiały podrożeć ceny ich wycieczek. Wielkie biura podróży stać na wielkie promocje prawie darmowe oferty typu "last minute". Dla małych organizatorów podróży zbyt niska cena oferty to jednak być być albo nie być. Część małych biur podróży zwłaszcza tych działających bliżej zachodniej i wschodniej granicy już znalazła sposób na, monopolistyczne czarterowe lobby. Będą wozić swoich turystów do Berlina, do Pragi a stamtąd dowolną linią lotniczą na wakacje. Ktoś jednak nawyraźniej w resorcie infrastruktury zapomniał, że że im więcej zróżnicowanych ofert, tym większe szanse na rozwijanie koniunktury. I nie zawahał się uderzyć w interesy klientów, którzy już wykupili wycieczki, np na długi weekend, czy wakacje. Czy dolecą?

Krzysztof Grzegrzółka