Ewa Błasik: Komorowski obraża mojego męża. To niepojęte

Ewa Błasik: Komorowski obraża mojego męża. To niepojęte

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ewa Błasik ma pretensje do Bronisława Komorowskiego - i do polskich dziennikarzy (fot. Jacek Turczyk/PAP) 
Wdowa po gen. Andrzeju Błasiku - Ewa Błasik - skarży się w rozmowie z "Naszym Dziennikiem", że prezydent Bronisław Komorowski "nie dość, że nie broni honoru" gen. Błasika, to jeszcze "obraża go, mówiąc, że w Siłach Powietrznych szwankowało dowodzenie". - To niepojęte - podkreśla Ewa Błasik.
Wdowa po dowódcy Sił Powietrznych, który zginął w katastrofie smoleńskiej, podkreśla, że w Siłach Powietrznych "nigdy nie było pieniędzy". - Andrzej nie miał pilotów, nowych samolotów dla VIP-ów. Cały czas zwodzono go, że już-już będą, po czym ich nie kupowano. Nikt nie potrafił podjąć męskiej decyzji, żeby taki sprzęt zakupić. A teraz ci sami ludzie zrzucają winę na tych, którzy nie żyją. Polacy mogą być dumni z mojego męża, bo dawał sobie radę w tych trudnych okolicznościach, w jakich się znalazł - twierdzi Ewa Błasik.

Ewa Błasik ma też wiele pretensji do dziennikarzy, którzy - jej zdaniem - są ludźmi "bez kręgosłupa i honoru, żądnymi jedynie taniej sensacji i bezrefleksyjnego, brutalnego niszczenia ludzi". - Nie znałam tego środowiska. Jestem zszokowana ich sposobem postępowania, upolitycznienia i manipulowania opinią publiczną. Dla mnie są to nieuczciwi, bezmyślni ludzie, przez których tak wiele razem z dziećmi wycierpiałam. Przez długie miesiące głosili tezy, które nie miały i nie mają pokrycia w dowodach. Niestety, przez ich bezpodstawne insynuacje i fantazje Polska jest taka, a nie inna - ocenia.

Zdaniem wdowy po dowódcy Sił Powietrznych odpowiedzialność za katastrofę smoleńską w której zginął jej mąż ponoszą Rosjanie. - Przecież piloci, jak dziś wiemy, byli zdani w powietrzu nie tylko na siebie. Od tego są służby naziemne, które powinny ich informować o wszystkim. Rosjanie w tych warunkach powinni zamknąć lotnisko. Nie można winić pilotów, którzy mieli pełne prawo zniżyć się do określonej wysokości za zgodą wieży. Oni nie chcieli lądować, jedynie się zniżyli, a obowiązkiem Rosjan było zamknąć to lotnisko - przekonuje Ewa Błasik.

"Nasz Dziennik", arb