Rosja: brak porozumienia ws. Syrii? To wina ONZ

Rosja: brak porozumienia ws. Syrii? To wina ONZ

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. sxc 
Rosyjski MSZ zarzucił brak "woli politycznej" tym spośród członków Rady Bezpieczeństwa ONZ, którzy poprzedniego dnia głosowali na tym forum za przyjęciem niewyważonego - zdaniem Moskwy - projektu rezolucji w sprawie Syrii.

W oświadczeniu ministerstwa Rosja zadeklarowała zarazem, że będzie "twardo dążyć" do jak najszybszego ustabilizowania sytuacji w Syrii na  drodze demokratycznych przemian. W tym celu - jak przekazało MSZ - we  wtorek do Damaszku na spotkanie z syryjskim prezydentem Baszarem el-Asadem udają się minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow i szef Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR) Michaił Fradkow. Rosja i Chiny zablokowały w sobotę rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ, potępiającą przemoc w Syrii i wzywającą władze tego kraju do  zainicjowania demokratycznych reform. Sprzeciw Moskwy i Pekinu spotkał się z potępieniem ze strony innych członków tego gremium.

Rosyjskie MSZ ze swej strony oświadczyło, że "Rosja i Chiny były zmuszono do głosowania przeciwko przyjęciu niewyważonego projektu rezolucji". - Głęboko ubolewamy z powodu takiego finału prac w Radzie Bezpieczeństwa. Gdyby nasi partnerzy mieli wolę polityczną, to mogłyby one zakończyć się uzgodnieniem skonsolidowanego stanowiska społeczności międzynarodowej w sprawie Syrii - oznajmiło. - Nadal uważamy, że wszystkie strony, które dysponują odpowiednimi wpływami, powinny skupić swoje wysiłki na uruchomieniu szerokiego, międzysyryjskiego dialogu narodowego, a także sprzyjać natychmiastowemu zaprzestaniu przemocy przez wszystkich uczestników konfliktu w Syrii -  dodało MSZ Rosji.

Zauważyło również, że w projekcie rezolucji nie uwzględniono żądań, zgłoszonych przez stronę rosyjską pod adresem opozycji syryjskiej o  zdystansowanie się wobec ekstremistów, którzy wybrali drogę przemocy. MSZ zaznaczyło, że nie uwzględniono też apeli o wywarcie na nich wpływu; apele te adresowano do członków Rady Bezpieczeństwa - przede wszystkim tych, którzy mają takie możliwości. Komentator polityczny dziennika "Kommiersant" Maksim Jusin przypomniał, że Syria jest jednym z głównych sojuszników Rosji w świecie arabskim. - Jeśli w krytycznym momencie Moskwa odwróci się od Damaszku, to wszyscy pozostali partnerzy Federacji Rosyjskiej odbiorą to jako sygnał, że na Kreml nie można liczyć - zauważył Jusin.

Przypomniał, że Damaszek jest ważnym partnerem handlowym Moskwy. Zawarte w ostatnich latach kontrakty na dostawy broni opiewają na 4 mld dolarów. Tylko w 2010 r. Syria kupiła w Rosji broń za 700 mln USD. Niedawno Moskwa zgodziła się sprzedać Damaszkowi 36 samolotów szkolno-bojowych Jak-130 za 550 mln dolarów. Łączna wartość inwestycji FR w syryjską gospodarkę wynosi prawie 20 mld USD. - Nie ma pewności, czy  przeciwnicy Baszara el-Asada po przejęciu władzy utrzymają współpracę z  Moskwą  - wskazał komentator "Kommiersanta".

Według niego, Rosja jest też zaniepokojona losami swojej bazy morskiej w porcie Tartus. Jest to jedyny obiekt wojskowy Moskwy poza obszarem dawnego ZSRR. Opozycja syryjska - jak podkreślił Jusin - nie  dała żadnych gwarancji, że po obaleniu Asada strona rosyjska zachowa bazę w Tartusie.

Zdaniem komentatora, Moskwę odstrasza też nieprzejednana opozycja w  Syrii. - Jej liderzy orientują się na monarchie Zatoki Perskiej, Turcję i  Zachód, ale w żadnej mierze nie na Rosję. Ponadto wśród przeciwników Asada silne pozycje mają islamiści - zwłaszcza Bractwo Muzułmańskie. Ich dojście do władzy w świeckiej Syrii, w której żyje wielu chrześcijan i  szyitów, grozi podziałem kraju według kryteriów religijnych - wyjaśnił.

W ocenie Jusina, władze Rosji nie dają wiary obietnicom Zachodu, że  rezolucji w sprawie Syrii nie należy traktować jako kroku w kierunku interwencji wojskowej. Jak wskazał komentator, Moskwa uważa, że Stany Zjednoczone i Unia Europejska nie mówią prawdy, a jako przykład podaje wydarzenia w Libii. Komentator "Kommiersanta" zwrócił też uwagę na - jak to określił -  wewnątrzrosyjskie realia polityczne. - Jest wątpliwe, by Władimir Putin na miesiąc przed wyborami prezydenckimi chciał się pokazać wyborcom i  oponentom jako słaby polityk, ulegający presji Zachodu i porzucający tradycyjnego sojusznika. W Rosji do dzisiaj boleśnie przeżywa się to, że  Moskwa wstrzymała się od głosu przy głosowaniu nad rezolucją 1973, która ułatwiła obalenie Muammara Kadafiego - skonstatował Jusin.

eb, pap