Premia dla Kaplera jest nielegalna? "Zarabiał więcej niż premier"

Premia dla Kaplera jest nielegalna? "Zarabiał więcej niż premier"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rafał Kapler (fot. PAP/Tomasz Gzell) 
Rafał Kapler, zgodnie z prawem, nie powinien był podpisać z Narodowym Centrum Sportu kontraktu zapewniającego mu obecnie 570 tysięcy złotych premii - twierdzi na antenie TOK FM były szef NCS Michał Borowski, który kierował budową Stadionu Narodowego do sierpnia 2008 roku. Borowski podkreśla, że sam nie dostał premii, ponieważ pracował na podstawie umowy o pracę, a nie kontraktu
Borowski zwraca uwagę, że Kapler pracując przy budowie Stadionu Narodowego dostawał "pensję wyższą niż prezydent czy premier" (26 tysięcy złotych brutto - red.). Były szef NCS dodaje, że kiedy on żegnał się z posadą nie dostał premii, a jedynie pensję za ostatni miesiąc z pracy - ponieważ był zatrudniony na podstawie zwykłej umowy o pracę. - I miałem też pensję dużo niższą od pana Kaplera. Ale i tak uważam, że to była bardzo dobra pensja. Zarabiałem wtedy cztery razy więcej niż na stanowisku naczelnego architekta Warszawy - podkreśla Borowski.

Były szef NCS uważa też, że zawarcie z Kaplerem kontraktu będącego formą obejścia tzw. ustawy kominowej (ograniczającej wysokość zarobków na państwowych posadach), było niezgodne z prawem. Sam - jako wiceprezydent Warszawy - próbował takie kontrakty zawierać - wówczas okazało się, że "taka umowa jest nielegalna i nie można jej zawrzeć na podstawie obowiązującego w Polsce prawa". - Z dokumentów, które znajdowały się w posiadaniu NCS, według stanowisk prawników i doktrynę prawa wynika niezbicie, że kontrakty są nielegalnie - podkreśla Borowski.

Borowski zwraca też uwagę, że Kaplera nie ma za co premiować. - Gdyby ktoś postawił stadion np. na początku 2011 roku, pół roku przed terminem, to można byłoby rozważać premię. Bo prawie dokonał cudu. Ale przecież stadion jest spóźniony - przypomina (oddano go pół roku po planowanym terminie - red.).

PAP, arb