PO: dymisje u Tuska? Dopiero po Euro 2012

PO: dymisje u Tuska? Dopiero po Euro 2012

Dodano:   /  Zmieniono: 
PO: za wcześnie na dymisje, jeśli rekonstrukcja, to po Euro 2012 (fot. PAP/Paweł Supernak)
Przegląd resortów nie doprowadzi w najbliższych dniach do dymisji w rządzie - przewidują politycy PO. Według nich, premier wyznaczy najsłabszym ministrom czas na poprawę. Dymisje mogą nastąpić w ramach szerszej rekonstrukcji rządu, np. po Euro 2012.

Premier Donald Tusk poinformował, że od przyszłej środy będzie się spotykał z ministrami, a pierwszym jego rozmówcą będzie szef resortu finansów Jacek Rostowski. Tusk dodał, że jego spotkania z  ministrami będą się odbywały każdego dnia, więc - jak zaznaczył -  "również te najbardziej oczekiwane przez media odbędą się szybko". Szef rządu podkreślił, że o efektach swoich rozmów natychmiast poinformuje media.

Grupiński: ocenę pozostawiam premierowi

Szef klubu PO Rafał Grupiński pytany, czy, jego zdaniem, premier zdecyduje się w najbliższym czasie na zmiany w Radzie Ministrów, odparł: "Kwestie oceny 100 dni pracy ministrów trzeba pozostawić premierowi. Myślę, że ta ocena musi być kompleksowa i na pewno będzie ona wynikać z doświadczenia czteroletniego rządzenia pana premiera. Oczywiście jest pytanie, na ile zostaną wyciągnięte wnioski już decydujące o losach któregoś z ministrów, a na ile będą one oczekiwaniem korekty czy zachowań oraz wyznaczenia czasu, w jakim te zmiany należałoby przeprowadzić".

Biernat: nie widziałam, rządu, w którym po 3 miesiącach wymienia się ministrów

Wiceszef klubu PO Andrzej Biernat powiedział, że nie widział rządu, w którym po trzech miesiącach wymienia się ministrów. "Myślę, że  to się nie stanie" - przewiduje polityk Platformy.

Źródła zbliżone do kierownictwa PO oceniają, że premier zdecyduje się dać najsłabszym ministrom czas na poprawę. - Przychodzili do resortów z  konkretnymi zadaniami, teraz pora na pierwsze rozliczenie, a jeśli nie  zrobili tego, co powinni, to można dać im jasno określony czas na  korektę - ocenili rozmówcy w zarządzie partii.

Dymisje po Euro 2012?

Również według źródeł w klubie PO, w najbliższym czasie nie dojdzie do pojedynczych dymisji, ale niewykluczona jest głębsza rekonstrukcja rządu po Euro 2012.

- Do mistrzostw zostały dosłownie miesiące, dymisjonowanie teraz np. minister sportu byłoby bardzo ryzykowne. Ktokolwiek przyszedłby na  miejsce Joanny Muchy musiałby się wdrażać, a na to nie mamy czasu. Możliwe natomiast, że już po Euro 2012 premier zdecyduje się na głębsze, bardziej systemowe zmiany w resortach - powiedzieli rozmówcy PAP we  władzach klubu PO.

Dzikowski: są wyznaczone zadania

Waldy Dzikowski (PO) zwraca uwagę, że premier powołując członków swojego gabinetu wyznaczał im konkretne zadania i teraz będzie z nich wstępnie rozliczał, abstrahując od tego, co na temat danego ministra mówią media. - Były wyznaczone pewne zadania operacyjne dotyczące procesu legislacyjnego, pewnych kwestii związanych z funkcjonowaniem ministerstw, ale o nich ani pan, ani ja konkretnie nie wiemy. Myślę, że  głównie za to będzie premier oceniał - powiedział Dzikowski.

W ocenie polityka można mówić o lapsusach albo o braku wiedzy u  poszczególnych ministrów, ale nie o kardynalnych błędach. Dzikowski bagatelizuje wpadki krytykowanej najmocniej w ostatnim czasie minister sportu. - Każdemu się coś zdarza, ale najtrudniejsze przyjdzie. Jeszcze są kwestie bezpieczeństwa na Euro 2012, to będą wyzwania, wtedy możemy ocenić jej pracę - stwierdził.

Tusk zapewnił, że od momentu kiedy został premierem, każdego dnia bierze pod uwagę możliwość rekonstrukcji rządu. - Jeśli minister podpadnie w sposób, który uniemożliwi w pełnym zaufaniu dalszą współpracę, to wylatuje z roboty, nie dlatego, że ja mam taki plan, tylko dlatego, że taka jest potrzeba. Po tych stu dniach, kiedy wszyscy mają poczucie nie najlepszego debiutu tego rządu - a przynajmniej istotnych jego elementów - taki przegląd jest jak najbardziej zasadny. Jakie będą jego konsekwencje i efekty - zobaczymy - mówił premier. Tusk przekonywał też, że dymisjonowanie ministrów nigdy nie ma na celu podniesienia ratingu rządu czy reputacji premiera. - Szczególnie po stu dniach rządu dymisje wystawiałyby mi nie  najlepsze świadectwo - przyznał szef rządu. - Więc jeśli się na to  zdecyduję - teraz czy kiedykolwiek indziej - to jest to zawsze przykra konieczność, a nie marketing - oświadczył premier.

eb, pap