Tymczasem Radwańska - nawet jeśli awans na piąte miejsce rankingu WTA okaże się największym sukcesem w jej karierze - osiągnęła bezprecedensowy sukces w historii polskiego sportu. Udało jej się znaleźć w czołówce w dyscyplinie, którą z wypiekami na twarzy obserwuje cały świat, przez co są w niej wielkie pieniądze - i wielka konkurencja. Polska zachwyca się Justyną Kowalczyk - i słusznie - ale warto pamiętać, że sport, który uprawia nasza biegaczka to nisza nisz: emocjonują się nim wyłącznie kibice w Skandynawii i (dzięki Kowalczyk) w Polsce. Nieco mniej niszowym - ale wciąż bardzo mało popularnym sportem - były skoki narciarskie, a mimo to niemal cała Polska nosiła na rękach Adama Małysza, kiedy ten dzielił i rządził na skoczni. Z kolei Robert Kubica, który też doświadczył zjawiska kibicowskiej "-manii" ze swoim nazwiskiem w charakterze przedrostka, uprawia wprawdzie sport, który popularnością może równać się z tenisem, ale jak dotąd sukcesów porównywalnych do osiągnięć Radwańskiej w nim nie zanotował.
Zamiast więc kręcić nosami, że Radwańska już dawno temu mogła być piątą rakietą świata - oszalejmy trochę na jej punkcie. Zwłaszcza, że to może być jej rok.
O sukcesach i porażkach polskich sportowców czytaj więcej na Wprost.pl:
Radwańska najlepsza w Dubaju! Wystarczyły dwa sety