Dziennikarz nie może publicznie manifestować własnych preferencji politycznych czy ideologicznych. Chyba, że nazywa się Jan Pospieszalski.
Pospieszalski w niedzielę wystąpił na manifestacji w Krakowie. Deklarował tam poparcie dla Telewizji Trwam. - To obecni rządzący nie potrafili zadbać o życie osób, które na trasie Warszawa - Kraków uczestniczyły w katastrofie - mówił w nawiązaniu do katastrofy kolejowej pod Szczekocinami, w której zginęło 16 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych.
Wśród manifestantów - obok Pospieszalskiego - byli m.in. politycy PiS: Andrzej Duda i Zuzanna Kurtyka, a także redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz. Protestujący krzyczeli: "Precz z komuną", "Wolne media w wolnej Polsce".
Wśród manifestantów - obok Pospieszalskiego - byli m.in. politycy PiS: Andrzej Duda i Zuzanna Kurtyka, a także redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz. Protestujący krzyczeli: "Precz z komuną", "Wolne media w wolnej Polsce".
Jednak standardy etyki dziennikarskiej obowiązujące przecież także w TVP stanowią, że "Dziennikarz nie może prowadzić agitacji na rzecz partii politycznych i innych organizacji politycznych, uprawiać propagandy politycznej, publicznie manifestować własnych preferencji politycznych czy ideologicznych".
- Ograniczenia związane z działalnością pozaekranową nie dotyczą Jana Pospieszalskiego w tym samym stopniu, w jakim dotyczą pracowników etatowych - powiedziała Joanna Stempień-Rogalińska, rzeczniczka TVP. Tłumaczyła, że "Pospieszalski nie jest pracownikiem etatowym Telewizji Polskiej, więc nie obowiązują go powyższe obostrzenia".gazeta.pl, ps