Śmierć piosenkarza Bogusława Meca poruszyła łódzkie środowisko muzyczne. Artyści podkreślają, że to wielka strata, nie tylko dla polskiej piosenki. Potrafił malować utwory muzyczne - mówił o Mecu jego przyjaciel, piosenkarz Krzysztof Cwynar.
Zdaniem Mariana Lichtmana - kompozytora i muzyka zespołu Trubadurzy - śmierć Bogusława Meca to nieprawdopodobna strata. - Była to wyjątkowo barwna postać, człowiek Renesansu. Znakomicie śpiewał, malował, był nieprawdopodobnie inteligentny, błyskotliwy, był duszą towarzystwa. Na pewno będzie go nam bardzo brak - powiedział Lichtman. Podkreślił, że Bogusław Mec miał charakterystyczny głos. W latach 70. mówiło się, że to jedyny artysta, który śpiewa po polsku, ale z amerykańską manierą. - Jego kilka wykonań, interpretacji już przeszło do historii - dodał Lichtman. - Wydaje mi się, że otaczał się wspaniałymi ludźmi, był kreatywny do końca, ale nie wygrał z tym "potworem". On się nigdy nie poddał, a najlepszym lekiem dla niego była muzyka. To wielka szkoda i jest mi bardzo przykro - podkreślił muzyk.
"Bardzo długo walczył z chorobą"
Piosenkarka Krystyna Giżowska, która w latach 80. nagrywała wspólnie piosenki i koncertowała z Bogusławem Mecem podkreśliła, że ta wiadomość była dla niej wielkim zaskoczeniem. Przyznała, że choć w ostatnich latach rzadziej spotykali się na wspólnych koncertach, to jednak mimo wszystko bardzo się przyjaźnili i odwiedzali dosyć często. Wspominała ostatnie urodziny artysty w styczniu tego roku. - Było mnóstwo przyjaciół, wspaniała atmosfera, wspominaliśmy, śmialiśmy się. Boguś nawet nie chciał się rozstawać, był w wyjątkowej kondycji. Byliśmy szczęśliwi, że tak się czuje. Wiedzieliśmy, że walczy z tą chorobą już bardzo długo, że są wzloty i upadki. Ale myśleliśmy, że sobie z tym mimo wszystko po raz kolejny da radę, że znowu pojedzie na koncert - mówiła piosenkarka.
Podkreśliła, że oboje mocno się zżyli w latach 80., gdy wspólnie nagrywali piosenki i koncertowali pod hasłem "Bogusław Mec - Krystyna Giżowska". Później dołączyli do nich przyjaciele - Ada Rusowicz, Wojciech Korda czy Andrzej Rybiński. - Wspólne koncerty, wspólne piosenki, nagraliśmy parę duetów. Myśmy się bardzo lubili i nam się ze sobą wspaniale śpiewało. Myśmy, że sobą spędzali wtedy więcej czasu niż z rodziną. To są przyjaźnie na całe życie - dodała Giżowska.
"Potrafił malować utwory muzyczne"
Przyjaciel artysty, piosenkarz i kompozytor Krzysztof Cwynar uważa, że Bogusław Mec potrafił malować utwory muzyczne. - Malować jak tylko potrafią ludzie bardzo wrażliwi i nieujarzmieni. On miał swój styl, swoje spojrzenie i jeszcze Bóg dał mu barwę głosu, taką nie do podrobienia - powiedział Cwynar. Według niego, Mec przy całej swojej nonszalancji plastyka, wiecznego studenta i z ideą patrzenia na życie z "przymrużeniem oka", był perfekcjonistą. - Pracował nad repertuarem w taki sposób, żeby nie robić byle czego. Za to go bardzo ceniłem, że warsztatowo jest bezbłędny. Natomiast był tak szalony prywatnie, że nie wiedziałem jak może zebrać się w sobie, żeby rzeczywiście narzucić sobie taką dyscyplinę wykonawczą - zaznaczył.
Bogusław Mec - piosenkarz, kompozytor i artysta plastyk - zmarł rano w szpitalu w Zgierzu, po ciężkiej i długiej chorobie. Miał 65 lat. Jego największe przeboje to m.in. "Jej portret", "Na pozór", "Zgubiłem się" i "Mały, biały pies".
ja, PAP
Czytaj więcej na Wprost.pl:
"Bardzo długo walczył z chorobą"
Piosenkarka Krystyna Giżowska, która w latach 80. nagrywała wspólnie piosenki i koncertowała z Bogusławem Mecem podkreśliła, że ta wiadomość była dla niej wielkim zaskoczeniem. Przyznała, że choć w ostatnich latach rzadziej spotykali się na wspólnych koncertach, to jednak mimo wszystko bardzo się przyjaźnili i odwiedzali dosyć często. Wspominała ostatnie urodziny artysty w styczniu tego roku. - Było mnóstwo przyjaciół, wspaniała atmosfera, wspominaliśmy, śmialiśmy się. Boguś nawet nie chciał się rozstawać, był w wyjątkowej kondycji. Byliśmy szczęśliwi, że tak się czuje. Wiedzieliśmy, że walczy z tą chorobą już bardzo długo, że są wzloty i upadki. Ale myśleliśmy, że sobie z tym mimo wszystko po raz kolejny da radę, że znowu pojedzie na koncert - mówiła piosenkarka.
Podkreśliła, że oboje mocno się zżyli w latach 80., gdy wspólnie nagrywali piosenki i koncertowali pod hasłem "Bogusław Mec - Krystyna Giżowska". Później dołączyli do nich przyjaciele - Ada Rusowicz, Wojciech Korda czy Andrzej Rybiński. - Wspólne koncerty, wspólne piosenki, nagraliśmy parę duetów. Myśmy się bardzo lubili i nam się ze sobą wspaniale śpiewało. Myśmy, że sobą spędzali wtedy więcej czasu niż z rodziną. To są przyjaźnie na całe życie - dodała Giżowska.
"Potrafił malować utwory muzyczne"
Przyjaciel artysty, piosenkarz i kompozytor Krzysztof Cwynar uważa, że Bogusław Mec potrafił malować utwory muzyczne. - Malować jak tylko potrafią ludzie bardzo wrażliwi i nieujarzmieni. On miał swój styl, swoje spojrzenie i jeszcze Bóg dał mu barwę głosu, taką nie do podrobienia - powiedział Cwynar. Według niego, Mec przy całej swojej nonszalancji plastyka, wiecznego studenta i z ideą patrzenia na życie z "przymrużeniem oka", był perfekcjonistą. - Pracował nad repertuarem w taki sposób, żeby nie robić byle czego. Za to go bardzo ceniłem, że warsztatowo jest bezbłędny. Natomiast był tak szalony prywatnie, że nie wiedziałem jak może zebrać się w sobie, żeby rzeczywiście narzucić sobie taką dyscyplinę wykonawczą - zaznaczył.
Bogusław Mec - piosenkarz, kompozytor i artysta plastyk - zmarł rano w szpitalu w Zgierzu, po ciężkiej i długiej chorobie. Miał 65 lat. Jego największe przeboje to m.in. "Jej portret", "Na pozór", "Zgubiłem się" i "Mały, biały pies".
ja, PAP
Czytaj więcej na Wprost.pl: