Ktoś groził Beacie Szydło. Prokuratura wznawia śledztwo

Ktoś groził Beacie Szydło. Prokuratura wznawia śledztwo

Dodano:   /  Zmieniono: 
Beata Szydło, fot. Wikipedia
Oświęcimska prokuratura rejonowa wznowiła śledztwo w sprawie gróźb kierowanych pod adresem wiceprezesa PiS Beaty Szydło – poinformował zastępca prokuratora rejonowego Mariusz Słomka.

Wznowienie postępowania umożliwiły zeznania Polaka przebywającego w  Niemczech, właściciela konta poczty internetowej, z którego został wysłany e-mail z pogróżkami na sejmowy adres Szydło.

Postępowanie się toczy

– Sprawa musi zostać poddana szczegółowej analizie. Jeśli zajdzie potrzeba wykonania czynności, nie tylko w Niemczech, ale i w kraju, to  będą one wykonane – powiedział Słomka. Prokurator powiedział, że postępowanie toczy się w sprawie. Nikomu nie przedstawiono zarzutów. Mieszkający na stałe w Niemczech Polak, z  którego konta pochodziły pogróżki, podczas przesłuchania przez tamtejszych policjantów zeznał, iż nie jest ich autorem. Udostępniał komputer Polakom, którzy pracowali w pobliżu jego mieszkania, i to któryś z nich mógł wykorzystać adres poczty.

Mail z groźbami

E-mail z groźbami wobec Beaty Szydło został przesłany 19 października 2010 roku. Tego dnia w łódzkim biurze PiS napastnik zastrzelił jedną osobę, a drugą ciężko ranił nożem. Morderca został skazany na karę dożywotniego więzienia. E-mail zawierał groźby zabójstwa. Zaniepokoił zatrudnioną w biurze w Jawiszowicach koło Oświęcimia asystentkę parlamentarzystki. W liście, oprócz obelg, znajdowały się zdania: "zaczęli was zabijać, mam nadzieję, że was wszystkich wybiją" i "ty się przestań pokazywać w mediach, bo możesz przez przypadek też trafić na  celownik".

Niemiecki serwis pośrednikiem

 

Prokuratorzy z Oświęcimia ustalili, że list z groźbami został wysłany za pośrednictwem niemieckiego serwisu internetowego. Jesienią 2010 roku krakowska prokuratura okręgowa zwróciła się do niemieckich organów wymiaru sprawiedliwości o pomoc prawną w ustaleniu nadawcy e-maila.

Nadawcy listu grozi kara do 3 lat więzienia. W lipcu ubiegłego roku w podobnej sprawie Sąd Rejonowy dla  Krakowa-Krowodrzy skazał na pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata 30-letniego informatyka Michała K. Prokuratura oskarżyła go o  nawoływanie w internecie do niszczenia mienia poprzez spalenie biur wyborczych i poselskich PiS. Mężczyzna umieścił wpis dzień po zabójstwie w Łodzi na jednym z lokalnych portali. K. przyznał się do zarzutu i  wyjaśniał, że był to "głupi żart".

pap, ps