"Wprost" nr 12: Plac

"Wprost" nr 12: Plac

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kumpel mnie ostrzegał: żadnych intryg, uśmiechaj się do wszystkich, rób swoje, a jak zrobisz, idź spokojnie do domu. I tak będą cię nienawidzić.
Z fasady zwalono już socrealistyczne attyki. Remont idzie pełną parą. Nad budynkiem wyrosły dźwigi, słychać robotników. Hotel Warszawa, dawny budynek Prudentialu, zrzuca socrealistyczną fasadę. Wraca do prawdziwej, przedwojennej urody. Odzyskuje formę.

Remont obserwują z okien pracownicy sąsiedniego (też przedwojennego) biurowca telewizji publicznej. Tu nikt niczego nie przywraca do formy, choć za chwilę TVP czeka rewolucja – na wiosnę zaczynają się cięcia kosztów i zwolnienia.

Jak w czasach socrealizmu na korytarzach biurowca ze spokojem śledzi się kierunek wiatru. Nie tyka spraw kontrowersyjnych. Nagradza posłuszeństwo i dyspozycyjność. W przedwojennym budynku na pl. Powstańców Warszawy czas stoi w miejscu. Na niektórych piętrach stanął w pamiętnych latach 50.

Byli czarni, są zieloni

O kulisach pracy w telewizji publicznej jej dziennikarze (byli i obecni) mówią wyjątkowo dużo i chętnie, ale – bez względu na pozycję w firmie – anonimowo. – Bo pod nazwiskiem to nic bez zgody rzecznika – uśmiecha się rozbrajająco B., kierownik z telewizyjnej Dwójki.

Pięciopiętrowy budynek na pl. Powstańców to telewizja w pigułce. Tu mieszczą się studia najważniejszych programów informacyjnych, od „Teleexpressu", przez „Panoramę", po „Wiadomości", tu urzędują całe kanały (Polonia, Biełsat, TVP Info). W innej części miasta, na ulicy Woronicza, siedzi szefostwo TVP, tam nagrywa się część programów.

TVP jak barometr odbiera każdą zmianę władzy. Szefowie kanałów i programów pojawiają się i znikają w rytm politycznej koniunktury. Obecny prezes Juliusz Braun z pełnym przekonaniem opowiada, że na stanowisko trafił, bo wygrał konkurs. Obok niego w zarządzie TVP zasiadają Marian Zalewski, były wiceminister rolnictwa z PSL, oraz Bogusław Piwowar kojarzony z SLD i Ordynacką. Dziennikarz „Wiadomości": – Przychodziłem do TVP za czarnych, czyli PiS. Zaraz po nich przyszli brunatni z Libertasu i LPR. Po nich czerwoni z SLD, a po nich zieloni z PSL. Wszystko zaledwie w trzy lata.

Czytaj więcej we „Wprost". Nowy numer już jutro w e-kioskach.