Kuczma jedzie do Pragi

Kuczma jedzie do Pragi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Ukrainy jednak weźmie udział w praskim szczycie NATO mimo, że nikt go tam nie zapraszał. Sojusz zarzuca Kuczmie handel bronią z Irakiem.
Leonid Kuczma zamierza wziąć udział w jednym ze spotkań, które 21 listopada odbędą się w Pradze w ramach szczytu NATO - poinformowała rzecznik prezydenta Ukrainy Ołena Hromnyćka.

"Chodzi o posiedzenie Rady Partnerstwa Północnoatlantyckiego" -  wyjaśniła. Na szczycie Radę będą reprezentowali przedstawiciele 44 państw, które uczestniczą w natowskim programie Partnerstwo dla  pokoju. Głównie są to kraje powstałe po upadku ZSRR, w tym Białoruś.

Prezydent Kuczma zamierza pojechać do Pragi, mimo że liderzy 19 państw, wchodzących do Rady Sojuszu, odmówili zaproszenia go na posiedzenie Komisji Ukraina-NATO. Komisja ma wytyczyć program dalszej współpracy w związku z tegoroczną decyzją Kijowa o  wstąpieniu do Sojuszu.

W środę rzecznik NATO Yves Brodeur poinformował, że posiedzenie Komisji Ukraina-NATO odbędzie się na poziomie ministrów spraw zagranicznych. Następnego dnia sekretarz generalny NATO George Robertson potwierdził, że brak zaproszenia dla prezydenta Kuczmy na listopadowy szczyt ma związek z podejrzeniami dotyczącymi sprzedaży przez Ukranę systemów radarowych "Kolczuga" reżimowi Saddama Husejna.

Tego samego dnia w Berlinie ambasador USA przy NATO Nicholas Burns powiedział, że prezydent Ukrainy nie otrzyma zaproszenia na  szczyt w Pradze. Podkreślił, że istnieją dowody na osobisty udział Kuczmy w nielegalnej sprzedaży Irakowi "Kolczug". Według niego nie  można współpracować z osobami, które łamią nałożone przez ONZ embargo i dostarczają broń do Iraku.

Mimo tak ostrych wypowiedzi przedstawicieli Sojuszu, Kuczma powiedział w piątek w Symferpolu: "Do Pragi pojadę".

"W zasadzie Kuczmę można zrozumieć - to jedyna możliwość znalezienia się w jednej sali z przywódcami zachodniego świata. Z  drugiej jednak strony podróż do Pragi tylko podkreśli stopień upokorzenia, jakiego doznał" - pisze internetowa gazeta "Ukraińska Prawda".

Takiego uporu Kuczmy nie przewidzieli nawet ukraińscy analitycy. "Wszystko jasne - żaden z 19 przywódców państw wchodzących do NATO nie chce siedzieć przy jednym stole z Kuczmą. I to nie jest tylko Bush, ale także Blair, Schroeder, Chirac, a nawet Kwaśniewski" -  pisze opiniotwórczy tygodnik "Dzerkało tyżnia".

"Kuczma bardzo chciał jechać do Pragi. W końcu to byłoby coś w  rodzaju rehabilitacji jego osoby w oczach Zachodu i nadzwyczaj cenny atut w walce politycznej w kraju" - dodaje tygodnik.

Szef ukraińskiej dyplomacji Anatolij Złenko powiedział w czwartek na konferencji prasowej w Kijowie, że w najbliższym czasie ukraińskie władze poinformują, czy przyśle swoich przedstawicieli na posiedzenie Komisji Ukraina-NATO, która - jak chce tego Sojusz -  ma się odbyć na poziomie ministrów spraw zagranicznych.

24 września Stany Zjednoczone oficjalnie oskarżyły prezydenta Kuczmę o złamanie lub próbę złamania embarga ONZ na dostawy broni do Iraku. Jednocześnie Waszyngton przyznał, że nie ma dowodów na  to, że ukraińskie "Koluczugi" znajdują się na terytorium tego kraju.

Oskarżenie oparto na nagraniach byłego ochroniarza Kuczmy majora Mykoły Melnyczenki, który twierdzi, że przez długi okres podsłuchiwał prezydenta w gabinecie. W lipcu 2000 roku udało mu się nagrać rozmowę, w trakcie której prezydent Ukrainy wyraża zgodę na sprzedaż "Kolczug" Irakowi za 100 mln dolarów. Amerykańskie władze oświadczyły, że nagranie jest autentyczne i na tej podstawie oskarżyły prezydenta Kuczmę o wyrażenie zgody na  złamanie prawa.

W wywiadzie dla najnowszego wydania tygodnika "Dzerkało tyżnia" Melnyczenko powiedział, że według jego informacji "Kolczugi" w  Iraku były, ale czy są tam nadal - tego nie wie.

sg, pap