Obaj tenisiści mieli zupełnie inną drogą do finału. Djokovic pokonał Argentyńczyka Juana Monaco, tymczasem Murray awansował bez walki, ponieważ z powodu kontuzji kolana wycofał się Hiszpan Rafael Nadal (nr 2.). Mecz finałowy trwał dwie godziny i 18 minut. Serb popisał się pięcioma asami, a jego rywal sześcioma. Djokovic miał jednak wyższą skuteczność pierwszego serwisu (66 proc., Murray - 55).
- Myślę, że zagrałem wielki mecz od początku do końca. W starciu z tak klasowym rywalem nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. On w każdej chwili może się odrodzić. Nawet wtedy, gdy wydaje się, że w pełni kontroluje się mecz. Dlatego jestem bardzo zadowolony, że rozstrzygnąłem sprawę zwycięstwa w dwóch setach - przyznał tuż po meczu Serb.
Djokovic wygrał po raz trzeci w historii turniej w Miami, a po raz drugi z rzędu (2007, 2011, 2012). Przy okazji zrewanżował się Brytyjczykowi za porażkę w finale w 2009 roku.
ja, PAP