Zabójcy Pershinga przed sądem

Zabójcy Pershinga przed sądem

Dodano:   /  Zmieniono: 
W nowosądeckim Sądzie Okręgowym rozpoczął się proces o zabójstwo domniemanego szefa gangu pruszkowskiego Andrzeja K. - "Pershinga".
Na ławie oskarżonych - w specjalnym oszklonym boksie -zasiedli Mirosław D. ps. Malizna, któremu prokuratura zarzuca zlecenie zabójstwa "Pershinga" i Ryszard B. oskarżony o wykonanie "wyroku". Katowicka prokuratura postawiła zarzuty także sześciu innym osobom - członkom grupy przestępczej Ryszarda B.

Od rana ulica przed budynkiem sądu w Nowym Sączu była zamknięta dla ruchu. Na jezdni rozciągnięto kolczatki. Dostępu do sądu pilnowali antyterroryści z bronią automatyczną, a budynek i jego okolice patrolowali policjanci z psami. Wszyscy wchodzący do sądu byli poddawani drobiazgowej kontroli. Sprawdzano nawet adwokatów, którzy bronią oskarżonych.

Zanim prokurator rozpoczął odczytywanie aktu oskarżenia mec. Leszek Piotrowski złożył kilka wniosków m.in. o przeniesienie procesu. Obrońca Ryszarda B. dowodził też przed sądem, że doszło do naruszenia zasady jawności rozprawy sądowej. "Osoby, które chcą wejść na rozprawę są zatrzymywane na ulicy (...). Ktoś wchodzący na rozprawę odbywającą się bez wyłączenia jawności powinien mieć taką możliwość. Tymczasem na salę nie  przeciśnie się nawet mysz" - mówił mec. Piotrowski, domagając się złagodzenia zarządzeń dotyczących wpuszczania publiczności na  rozprawę. Jak tłumaczył później dziennikarzom, takie ograniczenia to  złamanie konstytucji i Kodeksu karnego.

Mec. Piotrowski domagał się także, aby nie przeszukiwano obrońców oskarżonych, wchodzących na salę. Złożył wniosek, aby oskarżeni nie byli dowożeni na rozprawy, ale zostali osadzeni w areszcie w  Nowym Sączu. Jego zdaniem przyniosłoby to oszczędności finansowe oraz usprawniło i przyśpieszyło przebieg procesu.

Obrońca Ryszarda B. zwrócił się do sądu o to, aby jego klientowi pozwolono na używanie prywatnego ubioru. "To co zrobiono z  oskarżonym to zwykła maskarada" - mówił mec. Piotrowski. Ryszard B. był ubrany w czerwony uniform. Miał skute ręce razem z nogami.

Podstawą aktu oskarżenia są zeznania świadka koronnego, Adama K., który był razem z zabójcami "Pershinga" w chwili zbrodni -  siedział w samochodzie, którym sprawcy przyjechali na miejsce egzekucji.

Mec. Piotrowski mówił dziennikarzom, że będzie podważał wiarygodność świadka koronnego i jego zeznania. "Jestem zdeklarowanym przeciwnikiem instytucji świadka koronnego i incognito. O świadku koronnym mam jak najgorsze zdanie. Główny zarzut - zabójstwa jest oparty wyłącznie na zeznaniach tego człowieka. Świadek jest niewiarygodny i będę przekonywał o tym sąd" - dodał. "Nie spotkałem Adama K. osobiście, ale z tego, co o nim przeczytałem, to zdegenerowany alkoholik, który kilkanaście lat spędził w więzieniu. Badania psychiatryczne wykazały, że jest bardzo podatny na sugestie" - mówił dziennikarzom mec. Piotrowski.

Zdaniem prokuratora Mirosława Tracza z Prokuratury Okręgowej w  Katowicach, czyny przypisywane głównym oskarżonym będą trudne do  podważenia, gdyż są dobrze udokumentowane, a sam akt oskarżenia tworzy "spójną i logiczną całość". Cały akt oskarżenia wylicza 43 zarzuty, 15 z nich ciąży na  Ryszardzie B. Dotyczą one przestępstw popełnionych w latach 1995- 2001 m.in. na Śląsku, w Warszawie, Kaliszu i Kołobrzegu.

Zarzuty wobec innych oskarżonych dotyczą wymuszeń rozbójniczych i porwań biznesmenów, na których gang "zarobił" 1,6 mln zł. Sam Ryszard B. nie brał bezpośredniego udziału w tych porwaniach, przede wszystkim kierował grupą, odbierał pieniądze i negocjował wysokość okupu. B. odpowie też przed sądem za kierowanie zbrojną grupą przestępczą, a także m.in. za drobne oszustwa i niepłacenie alimentów.

Andrzej K. ps. "Pershing" zginął 5 grudnia 1999 r. w Zakopanem, zastrzelony na Polanie Szymoszkowej przy swoim samochodzie. Według prokuratury, bezpośrednimi wykonawcami wyroku byli Ryszard B. oraz  nadal poszukiwany międzynarodowym listem gończym Ryszard Niemczyk, który w październiku 2000 r. zbiegł z więzienia w Wadowicach. Ryszard B. został miesiąc po zabójstwie Pershinga zatrzymany w  Meksyku, skąd przewieziono go do Polski i aresztowano.

Według prokuratury, strzały do Andrzeja K. oddał Ryszard B. Niemczyk, który stał w pobliżu, wyjął pistolet maszynowy, strzelał seriami w powietrze, aby odwrócić uwagę gapiów lub ich odstraszyć.

Ryszardowi B. i Mirosławowi D. grozi dożywocie.

sg, pap