Kopacz: do Smoleńska pojechałam, by pomóc rodzinom. Nie mam się czego wstydzić

Kopacz: do Smoleńska pojechałam, by pomóc rodzinom. Nie mam się czego wstydzić

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ewa Kopacz (fot. DAMIAN BURZYKOWSKI / newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
- Polemika z mojej strony byłaby polemiką, która krzywdziłaby tych, którzy i tak zostali skrzywdzeni, bo oni i tak stracili najwięcej, stracili swoich bliskich - w ten sposób marszałek Sejmu Ewa Kopacz na antenie Programu I Polskiego Radia odpowiada na zarzuty Beaty Gosiewskiej, która twierdzi, że w 2010 roku ówczesna minister zdrowia brała udział w Smoleńsku w "pozorowanych sekcjach" w czasie których zbezczeszczono ciała ofiar katastrofy.
- Do Smoleńska pojechałam przede wszystkim jako człowiek, jako lekarz kierujący się odruchem - przekonuje Kopacz. - Więc jeśli udało się pomóc przetrwać ten najtrudniejszy czas choćby jednej z tych stu kilkunastu osób, które tam były, mówię o rodzinach, o członkach rodzin, to warto było, proszę mi wierzyć, tak po ludzku warto było - dodaje. I zaznacza, że w polityce również "warto być przede wszystkim człowiekiem". - Bez względu na to, co w tej chwili słyszę, jak bardzo to jest krzywdzące, to nie przestaję współczuć tym, którzy stracili najbliższych - podsumowuje. - Nie mam się czego wstydzić zaznacza.

Pytana o przebieg sekcji prowadzonych przez rosyjskich patologów Kopacz podkreśla, że ona pojechała do Smoleńska "opiekować się rodzinami". - Ja pojechałam po to, żeby ci ludzie, którzy zapominali bardzo często o tym, że trzeba zjeść, że trzeba się chwilę przespać, że nie można wiecznie w stresie żyć, że trzeba dojechać do tego prosektorium z hotelu, w którym dość odlegle był położony od tego miejsca. I tę opiekę sprawowałam. Proszę mi wierzyć. I sądzę, że ci, którzy tam byli, a mieli kontakt ze mną ci, którzy niekiedy w środku nocy, pierwsza, druga w nocy spotykali się po takim ciężkim dniu, oni mają swoją opinię na ten temat - podkreśla.

19 i 20 marca na zlecenie prokuratury dokonano ekshumacji ciał Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki, którzy zginęli w katastrofie pod Smoleńskiem. Decyzja prokuratury była związana z nieścisłościami w dokumentacji sądowo-medycznej przekazanej stronie polskiej przez Rosjan. Po sekcji Przemysława Gosiewskiego jego żona ogłosiła, że ciało męża zostało przez Rosjan zbezczeszczone - m.in. dlatego, że niektóre jego organy wewnętrzne zostały umieszczone w trumnie w plastikowym worku obok ciała.

Polskie Radio Program I, arb