"Skandal prywatyzacyjny" w Kielcach. "W niecały rok wykończyli dochodową firmę"

"Skandal prywatyzacyjny" w Kielcach. "W niecały rok wykończyli dochodową firmę"

Dodano:   /  Zmieniono: 
"S" ocenia, że sytuacja KKSM to skandal (fot. PAP/Grzegorz Jakubowski)
Dwa wnioski o ogłoszenie upadłości Kieleckich Kopalni Surowców Mineralnych trafiły do sądu. Według związkowców "S", jeśli dojdzie do upadłości, będzie to skandal prywatyzacyjny.
Jeden wniosek złożył zarząd KKSM i jest w nim mowa o upadłości restrukturyzacyjnej, a drugi - o upadłość likwidacyjną - złożył wierzyciel, firma transportowa. Sąd sprawdzi wnioski pod względem formalnym i wyznaczy termin rozprawy.

Resort skarbu stwierdził, że jako akcjonariusz spółki KKSM nie posiadał informacji o zamiarach zarządu firmy w sprawie zgłoszenia przez niego wniosku o upadłość. Na wniosek resortu skarbu na 12 kwietnia zaplanowano nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy spółki. Podczas NWZA zarząd KKSM ma przedstawić informację na temat bieżącej sytuacji finansowej zakładu. Według rzeczniczki resortu Magdaleny Kobos, związki w KKSM od początku negatywnie odnosiły się do prywatyzacji spółki i do każdego inwestora, w tym do Dolnośląskich Surowców Skalnych (DSS), które są większościowym właścicielem KKSM.

"To skandal prywatyzacyjny, 500 osób zagrożonych"

Przewodniczący świętokrzyskiej Solidarności Waldemar Bartosz mówił, że obecna sytuacja "to jest skutek działalności ministerstwa skarbu". Podkreślił, że przed prywatyzacją, do której doszło rok temu, KKSM był flagowym zakładem na Kielecczyźnie, znanym w Europie, i przynosił zyski. Według Bartosza, firma podwoiła produkcję, ale zyski są "wysysane" przez nowego właściciela, czyli Dolnośląskie Surowce Skalne. Zdaniem przewodniczącego "S", zakład "w ciągu niepełnego roku wykończono".

Jeśli dojdzie do upadłości - przekonywał Bartosz - to będzie skandal prywatyzacyjny. Według związkowca, wyjściem z sytuacji jest "przecięcie patologii" przez drugiego właściciela, czyli Ministerstwo Skarbu, które posiada 15 proc. udziałów. Bartosz wyraził przekonanie, że DSS nie wywiązały się z umowy inwestycyjnej, a tym samym złamały umowę sprzedaży. W tej sytuacji Skarb Państwa może się zwrócić do sądu o unieważnienie umowy sprzedaży.

Bartosz przypomniał, że Solidarność jeszcze przed sprywatyzowaniem KKSM słała do ministerstwa pisma, w których wyrażała obawy wobec DSS jako inwestora. W zakładzie pracuje lub z nim współpracuje 500 osób - poinformował związkowiec.

Resort skarbu się broni

Kobos zapewniła, że ministerstwo skarbu podjęło "wszelkie czynności", które zgodnie z przepisami prawa - w szczególności kodeksu spółek handlowych - mogło podjąć jako mniejszościowy akcjonariusz KKSM. - Jako akcjonariusz spółki, Skarb Państwa nie posiada szczególnych uprawnień, gdyż spółka nie jest objęta ustawą o szczególnych uprawnieniach ministra właściwego do spraw Skarbu Państwa oraz ich wykonywaniu w niektórych spółkach kapitałowych - powiedziała rzeczniczka.

Ministerstwo nie otrzymało też informacji od Izb Skarbowych w Kielcach i Warszawie o ewentualnych działaniach podjętych przez te instytucje w związku z badaniem przepływów pieniężnych między KKSM a DSS. Resort wystąpił do izb z prośbą o zbadanie takich przepływów.

DSS: to skutek zatorów płatniczych

Zarząd Dolnośląskich Surowców Skalnych poinformował, że złożony do sądu wniosek zarządu KKSM dotyczy ogłoszenia upadłości spółki z możliwością zawarcia układu. "Decyzja o złożeniu wniosku o upadłość zapadła na skutek zatorów płatniczych, które powstały w wyniku niewywiązania się przez kontrahentów z zobowiązań wobec Grupy Kapitałowej DSS S.A. Dotyczy to przede wszystkim nieuregulowanych należności od chińskiego konsorcjum Covec na kwotę ponad 50 mln zł" - napisano w komunikacie.

Jak dodano, do zaistniałej sytuacji przyczyniło się również zaangażowanie Grupy w budowę odcinka "C" autostrady A2. "Realizacja tego kontraktu wymagała dużego zaangażowania kapitału obrotowego oraz inwestycji w majątek produkcyjny, nie przynosząc jednocześnie spodziewanych korzyści finansowych" - tłumaczono w piśmie. Zarząd DSS wyjaśnił, że celem złożenia wniosku o upadłość jest odzyskanie płynności oraz zabezpieczenie interesów wierzycieli spółki. Propozycje układowe zakładają spłatę jej zobowiązań, pod warunkiem uzyskania ochrony w ramach postępowania upadłościowego.

Jednocześnie ze złożeniem wniosku został przygotowany program naprawczy dotyczący restrukturyzacji i poprawy płynności finansowej spółki. Złożenie wniosku o upadłość z możliwością zawarcia układu ma również docelowo zabezpieczyć miejsca pracy oraz wynagrodzenia pracowników KKSM. "Należy podkreślić, że sytuacja w zakresie podstawowej działalności KKSM, czyli produkcji i sprzedaży kruszyw jest dobra i perspektywiczna, o czym świadczą wyniki sprzedaży kruszyw za 2011 r." - można przeczytać w stanowisku.

Prokuratura bada, czy wszcząć śledztwo

Sprawę KKSM bada Prokuratura Rejonowa Kielce-Wschód, która w ciągu miesiąca zdecyduje, czy wszcząć śledztwo. Z kolei Okręgowy Inspektorat Pracy w Kielcach w czasie kontroli w KKSM w lutym stwierdził m.in., że wynagrodzenia za listopad i grudzień były wypłacone nieterminowo.

Pod koniec marca rzeczniczka resortu skarbu poinformowała, że z uwagi na docierające do ministerstwa sygnały o niepokojącej sytuacji w spółce, Ministerstwo Skarbu Państwa wystąpiło do inwestora i zarządu spółki z prośbą o ustosunkowanie się do nich.

Dolnośląskie Surowce Skalne stały się właścicielem KKSM w kwietniu 2011 r. Ministerstwo Skarbu sprzedało 85 proc. akcji spółce zależnej DSS - Surowcom Skalnym Wschód. Wartość transakcji wyniosła 108 mln zł. Ministrem skarbu był wtedy Aleksander Grad (PO).

Kieleckie Kopalnie Surowców Mineralnych to zakład o 135-letniej tradycji. Do spółki należą trzy kopalnie dolomitu i dwie piasku. Spółka zajmuje się wydobyciem i sprzedażą kamienia łamanego, produkcją dolomitowych kruszyw budowlanych i drogowych, a także wydobyciem i sortowaniem piasku dla potrzeb budownictwa i drogownictwa.

zew, PAP