Déja vu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polskie telewizje kablowe nadają we wspólnej sieci
Zona bogatego finansisty o uroku Michaela Douglasa nawiązuje romans z początkującym artystą, czym w oczach zazdrosnego męża zasługuje sobie na śmierć. Intryga filmu "Morderstwo doskonałe" w reżyserii Andrew Davisa, przejęta po dramacie Hitchcocka "M jak morderca" z 1954 r., to kolejny remake w tym roku. Sezon filmowy ?98 upłynął pod znakiem nie kończącego się déj? vu. U Hitchcocka tytułowy morderca był przede wszystkim utalentowanym graczem. Słynny tenisista znudził się pożyciem małżeńskim do tego stopnia, że zamierza pozbyć się żony w sposób bezszmerowy. W sukurs przychodzi mu nagłe zabójstwo sąsiada - teraz musi tylko podejrzenia skierować na własną małżonkę i w ten sposób w popełnieniu zbrodni wyręczyć się wymiarem sprawiedliwości. W słynnej "ostatniej chwili" i przy poważnym wspomaganiu cudownego przypadku inspektor policji, dawny kochanek skazanej, demaskuje zegarmistrzowski plan zbrodniarza. Tegoroczny remake na tej samej osnowie daje raczej ponury dramat zazdrości, związany zgrabną łamigłówką kryminalną.

Pomysłowe fabułki Hitchcocka aż proszą się o powtórzenie, ponieważ na ich kanwie można przekazać znacznie więcej niż detaliczną relację z miejsca zbrodni, komisariatu i sali sądowej. Sam Hitchcock powtórzył swój film "Człowiek, który wiedział za dużo" z 1934 r. obrazem pod tym samym tytułem wyreżyserowanym w 1956 r. Historia szpiegowska "39 stopni" z 1935 r. została powtórzona ze sporym sukcesem komercyjnym z końcem lat 70., podobnie jak "Rebeka". Fabułkę z "Okna na podwórze" (1954 r.) powielił za Hitchcockiem Brian De Palma w "Świadku mimo woli" z 1984 r.
Reżyser Adrian Lyne zaatakował "Lolitę", przykurzoną sensację literacką roku 1955 i filmową roku 1961 (w reżyserii samego Stanleya Kubricka). W doborowej obsadzie (Malkovich, Depardieu, Irons, DiCaprio) odegrano dwunastą wersję "Człowieka w żelaznej masce" na motywach zeszłowiecznej powieści Aleksandra Dumasa "Wicehrabia de Bragellone". "Wielkie nadzieje" według Dickensa przeniósł w lata 70. i umieścił na ekranie po raz siódmy reżyser Alfonso Cuarona z towarzyszącym udziałem Roberta De Niro. W lżejszych kategoriach - po raz dwudziesty trzeci zatarasowała ekran "Godzilla", tym razem rozdeptująca Nowy Jork. Bez wielkiego wdzięku w realiach science fiction powtórzony został na wielkim ekranie detektywistyczny schemat z popularnego przed ćwierćwieczem serialu "Rewolwer i melonik". W osiemnastej wersji filmowej - nie licząc niepoważnych! - trafił na ekran Zorro. Drgnęło nawet w polskim kinie: filmowego prologu doczekały się "Młode wilki" Jarosława Żamojdy, a Juliusz Machulski poinformował, że wytwórnia Disneya zaoferowała mu 600 tys. dolarów za prawo do nakręcenia amerykańskiego remake?u filmu "Kiler".

W sezonie '98 największymi przebojami ekranu były powtórki z historii kina


Remake od zarania kina był liczącą się instytucją. Najmniej obawiali się go amerykańscy producenci pochodzenia żydowskiego, którzy przywieźli z sobą na nowy kontynent doświadczenie wielokulturowości - wymagali więc od scenarzystów takich fabuł, które będą czytelne dla wszystkich mieszkańców tej samej ulicy, przy której osiedlili się zarówno litewscy Żydzi, szkoccy górnicy, jak i sycylijscy chłopi. Najbardziej wziętą fabułką w historii kina okazała się historia Kopciuszka ("Cinderella"), którą na taśmie filmowej utrwalono niemal w stu wersjach - od operowej po pornograficzną. Poza tym dominowała wielka klasyka literacka, okrojona najczęściej do głównego, mocno zarysowanego problemu. Siedemdziesięciu pięciu wersji doczekała się nieudolna zemsta rozdzieranego wątpliwościami Hamleta na zabójcach ojca; burzliwy romans w fabryce cygar, zakończony śmiercią tytułowej Carmen, zyskał 58 wersji. Podwójna osobowość angielskiego naukowca dr. Jekylla także miała pół setki wcieleń ekranowych. Tę listę kontynuują historyczne kreacje literackie ("Don Kichot" - 36 filmów, "Anna Karenina" - 19) oraz rozgłośni herosi kultury pop - "Hrabia Monte Christo" - 35 filmów i "Wilhelm Tell" - 16.
Powtórne wzięcie na warsztat tego samego scenariusza filmowego następowało niekiedy pod dyktatem postępu technologicznego. Zamiast pierwowzoru niemego powstawał dźwiękowy, a w miejsce czarno-białego - kolorowy. Rzadziej tę samą fabułę wykorzystywano do wyrażenia odmiennego problemu. Studium niszczycielskiego wpływu femme fatale z "Błękitnego anioła" Josefa von Sternberga z 1929 r. przejął w 1981 r. dla swoich celów Rainer Werner Fassbinder. Filmem "Lola" - o inspektorze budowlanym z niemieckiej prowincji, przeczołganym przez artystkę kabaretową - rozliczył się Fassbinder z mitem adenauerowskiego "cudu gospodarczego".

Przyjętym sposobem skorzystania z popularności tematu stały się kontynuacje. Claude Lelouche swój słynny film z 1966 r. "Kobieta i mężczyzna" dopełnił częścią drugą z udziałem pary tych samych aktorów - Anouk Aimee i Jeana Louis Trintignanta - zatytułowaną "Kobieta i mężczyzna: 20 lat później", którą wprowadził na ekrany w 1986 r., zapowiadając jednocześnie na rok 2004 część trzecią - "Kobieta i mężczyzna: 40 lat później". Analogicznie spożytkował własną fabułę Peter Bogdanovich, reżyser "Ostatniego seansu filmowego" z roku 1971, który z pomocą tej samej pary aktorskiej - Jeffa Bridgesa i Cybill Shepherd - nakręcił w 1990 r. ciąg dalszy, zatytułowany "Texasville". Paul Newman w roli tego samego gracza bilardowego zagrał jako początkujący aktor w "Bilardziście" z 1961 r. i jako weteran w "Kolorze pieniędzy" w 1986 r. Znane fabuły wykorzystywano też na sposób wsteczny. W tym trybie brytyjski reżyser Richard Lester, który nie gardził dramatem społecznym ani Beatlesami, dopowiedział początek historii znanej pary bandytów - Butcha Cassidy?ego i Sundance?a Kida - pokazanych przez tandem aktorski Newman - Redford w znanym filmie z 1961 r. Podobnej kombinacji dokonał również Steven Spielberg, którego "Indiana Jones" rozgrywa się wcześniej niż "Poszukiwacze zaginionej Arki", opowieść dająca początek serii. W drugiej części "Ojca chrzestnego" Francisa Forda Coppoli poznajemy zarówno przyszłość, jak i przeszłość Vita Corleone, przekonująco wymodelowanego przez Marlona Brando w części pierwszej. Bliżej naszych czasów rozmnożyły się kontynuacje przygód agentów (perypetie Bonda), policjantów ("Szklana pułapka") lub komandosów ("Zaginiony w akcji"), o ile publiczność zaakceptowała bohatera pierwszego odcinka w stopniu dostatecznym.

Więcej możesz przeczytać w 47/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.