Prokuratury: Macierewicz nie miał dostępu do wszystkich dowodów

Prokuratury: Macierewicz nie miał dostępu do wszystkich dowodów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wrak wciąż w rękach Rosji (fot. PAP/Wojciech Pacewicz)
- W debacie publicznej dotyczącej śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej pomijane bądź zniekształcane są istotne fakty - oświadczyli rzecznicy prokuratury generalnej i wojskowej.

Prokuratorzy przypomnieli, że według obecnych ustaleń śledztwa nic nie wskazuje, aby katastrofa smoleńska była wynikiem zamachu. Ponadto, jak dodali, badania polskich specjalistów nie wykazały żadnych ingerencji w zapisy "czarnych skrzynek" samolotu.

Pozbawione wszelkich podstaw, jak podkreśliła prokuratura, jest też twierdzenie o "oddaniu śledztwa" dotyczącego tragedii stronie rosyjskiej. Z kolei odnosząc się do ustaleń parlamentarnego zespołu kierowanego przez posła Antoniego Macierewicza (PiS) prokuratorzy wskazali, że zespół ten nie miał dostępu do pełnego materiału dowodowego - w tym rejestratorów i wraku samolotu.

Prokuratorzy przypominają fakty

"Wszystkie te fakty wymagały przypomnienia, skoro w obecnej debacie są one pomijane bądź zniekształcane" - zaznaczyli prokuratorzy.

W komunikacie przypomniano m.in., że już rok temu prokuratura informowała, iż zgromadzony w sprawie materiał dowodowy "nie dostarczył podstaw do przyjęcia, by katastrofa była wynikiem zamachu". "Kolejny rok śledztwa nie przyniósł jakichkolwiek ustaleń, które powodowałyby konieczność zmiany tego stanowiska" - napisali prokuratorzy.

Śledczy dodali, że mimo iż rejestratory Tu-154M przechowywane są w  Rosji, to polscy specjaliści mieli do nich dostęp i przeprowadzili ich badania przy użyciu własnego sprzętu. Biegli - jak wskazała prokuratura -  uznali, że utrwalone zapisy rozmów w kokpicie "nie noszą żadnych śladów ingerencji, bądź manipulacji", jednoznacznie uznano także autentyczność zapisów zachowanych na rejestratorze ATM zawierającym parametry lotu.

Obrażenia ofiar charakterystyczne dla katastrof lotniczych

"Członkowie zespołu biegłych, liczącego łącznie 21 osób, dokonali również stosownych badań i pomiarów wraku i szczątków samolotu, przeprowadzili też odpowiednie badania geofizyczne. W skład tego zespołu weszli specjaliści z różnych dziedzin, z odpowiednim doświadczeniem w  zakresie badań katastrof lotniczych" - napisała prokuratura.

Martyniuk i Rzepa przypomnieli też, że dokonane do tej pory trzy ekshumacje ofiar katastrofy spowodowane były wątpliwościami dotyczącymi dokumentacji medycznej przekazanej przez Rosjan. Dotychczas biegli wydali opinię odnośnie ciała jednej z ekshumowanych ofiar Zbigniewa Wassermanna - wynika z niej, że obrażenia są charakterystyczne dla ofiar katastrof lotniczych.

"Uwadze opinii publicznej umknęła wielokrotnie podawana informacja, iż polscy biegli przy użyciu najnowocześniejszych metod sporządzili opinię fizykochemiczną, badaniom poddano przedmioty osobiste i odzież ofiar katastrofy, nie wykazały one śladów użycia jakichkolwiek materiałów wybuchowych" - wskazała prokuratura.

Po katastrofie nikt nie strzelał

Po raz kolejny prokuratura powtórzyła także, że na pokładzie Tu-154M nie było żadnych dokumentów ani urządzeń zawierających niejawne informacje, zaś jeszcze w 2010 r. na podstawie opinii ABW została zdementowana wiarygodność "rzekomo wypowiadanych w krótkim filmie prezentowanym w internecie kwestii sugerujących strzelanie do  pozostałych przy życiu ofiar katastrofy".

"Pomimo przekazywania przez prokuraturę na bieżąco, w rozmaitych formach, wszelkich istotnych informacji na ten temat, dostrzec należy, że fundamentalne ustalenia tego postępowania przygotowawczego są pomijane w debacie publicznej; sprzyja to tworzeniu rozmaitych hipotez najczęściej nieodnoszących się do dowodów śledztwa" - głosi oświadczenie podpisane przez prok. Mateusza Martyniuka z PG i płk. Zbigniewa Rzepę z  Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

Prokuratorzy wskazali, że taka sytuacja powoduje "powstawanie w  odbiorze społecznym fałszywego obrazu nie tylko stanu tego postępowania, lecz również nietrafnych ocen poziomu profesjonalnego prokuratorów je  prowadzących".

Rosjanie nie wiedzą, co to zespół śledczy

Prokuratura poinformowała też, że wielokrotnie zwracała się do  zespołu parlamentarnego o przekazanie materiałów będących podstawą prezentowanych przez ten zespół konkluzji. "Otrzymano jedynie materiały, które zespół zaprezentował opinii publicznej, nie dostarczono natomiast precyzyjnych wyliczeń, ani też określenia metod badawczych, a więc danych umożliwiających merytoryczną weryfikację założeń przyjętych przez zespół" - głosi komunikat prokuratury.

Rzecznicy prokuratur dodali, że polska prokuratura prowadzi suwerenne śledztwo w oparciu o przepisy obowiązującego prawa i podobne śledztwo w  ramach własnych uprawnień toczy strona rosyjska. "Nie było i nie jest możliwe utworzenie wspólnego zespołu śledczego z prokuratorami rosyjskimi, bowiem tamtejsze przepisy nie znają takiej instytucji" -  zaznaczono w komunikacie.

W zeszłym tygodniu prowadzone przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w  Warszawie śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej przedłużono o  kolejne pół roku - do 10 października.

Rosjanie przetrzymują polski wrak - więcej na Wprost.pl

PiS żąda od Putina zwrotu wraku Tu-154M. "To test dla PO"

Macierewicz: rząd abdykował, Rosja kpi z naszej suwerenności

"Ruch Palikota zażąda zwrotu Lwowa i Wilna, a potem rozliczy się z Niemcami"

Kwiatkowski: Rosjanie umyli wrak Tu-154? No to co?

Rosjanie umyli wrak Tu-154. Seremet: na pewno chcieli dobrze

Nałęcz o Smoleńsku: nie chce nikogo winić, ale to wina Kancelarii Prezydenta

mp, pap