PiS domaga się dwóch lekcji historii tygodniowo

PiS domaga się dwóch lekcji historii tygodniowo

Dodano:   /  Zmieniono: 
PiS złoży w Sejmie projekt ustawy o nauczaniu historii (fot. PAP/Leszek Szymański) 
Klub PiS przedstawił projekt ustawy o nauczaniu historii w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych, który - jak przekonywali posłowie PiS - "ma powstrzymać destrukcję edukacji historycznej". Projekt przewiduje, że w programie powinny znaleźć się minimum dwie godziny lekcji historii tygodniowo.
Projekt ustawy PiS ma związek - jak tłumaczył poseł tej partii Kazimierz Michał Ujazdowski - z planowanymi przez Ministerstwa Edukacji Narodowej zmianami w programach nauczania dotyczącymi lekcji historii. Według Ujazdowskiego oznaczać będą one "tak naprawdę drastyczne ograniczenie historii w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych".

Ujazdowski zaznaczył, że projekt PiS "to jest ostatnia deska ratunku, ale zarazem rozwiązanie systemowe". Przekonywał przy tym, że ustawa proponowana przez jego partię zapewni "obowiązkowy i integralny charakter" kursu historii w  gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych. Poseł tłumaczył, że projekt PiS przewiduje minimalny wymiar lekcji historii na poziomie 180 godzin - czyli minimum dwie lekcje tygodniowo. Lekcji mogłoby być więcej dla uczniów, którzy wybiorą poziom rozszerzony nauczania historii.

Poseł PiS zaznaczył, że projekt jest z jednej strony interwencyjny, "pomyślany jest jako powstrzymanie destrukcji, zniszczenia edukacji historycznej w szkołach", ale będzie mógł być też potraktowany jako "rozwiązanie systemowe", obowiązujące "długie lata". Z kolei posłanka PiS Elżbieta Witek podkreślała, że projekt jej partii miałby wejść w życie 1 września 2012 r. - Chcemy wrócić do systemu, kiedy historia była, jest i powinna być przedmiotem obowiązkowym na każdym etapie, opracowany powinien być ujednolicony program - zaznaczyła.

Inny poseł PiS Ryszard Terlecki skrytykował sposób nauczania historii najnowszej. Według niego na przykład w podręcznikach do pierwszej klasy liceum, pierwszej połowie XX wieku poświęcono średnio trzy czwarte ich objętości, gdy drugiej połowie wieku - jedynie jedną czwartą. - Historia, która ma służyć wiedzy obywatelskiej powinna być tak skonstruowana, że im jesteśmy bliżej naszego czasu, tym uczymy się bardziej szczegółowo i bardziej dokładnie - ocenił.

Przeciwko zmianom w nauczaniu historii odbywały się protesty w kilku miastach w kraju. W ocenie protestujących nowa podstawa programowa nauczania, która od 1 września ma obowiązywać w szkołach ponadgimnazjalnych, ograniczy nauczanie historii. Zgodnie ze starą podstawą programową, uczniowie mieli dwa - poza propedeutyką w szkole podstawowej - pełne cykle kształcenia historii: od  najdawniejszych dziejów człowieka i starożytności do czasów współczesnych. Raz w gimnazjum i drugi raz w szkołach ponadgimnazjalnych. MEN postanowił to zmienić, rozciągając program gimnazjum na pierwszą klasę szkoły ponadgimnazjalnej. Obecni uczniowie klas trzecich gimnazjum skończą naukę historii na pierwszej wojnie światowej, a już, jako uczniowie szkół ponadgimnazjalnych, będą uczyć się historii po 1918 r. W drugiej i trzeciej klasie - zgodnie z realizowaną reformą -  uczniowie, którzy zdecydują się uczęszczać np. do klasy przyrodniczej, politechnicznej lub ekonomicznej będą mieli obowiązkowy przedmiot "historia i społeczeństwo".

Zdaniem minister edukacji Krystyny Szumilas nowa podstawa programowa nie ogranicza lekcji historii. Minister tłumaczy, że jest wręcz przeciwnie: lekcji historii w  szkołach ponadgimnazjalnych będzie więcej. Według minister dzięki zmianom uczniowie będą uczeni inaczej, ale w sposób pozwalający na  powtórzenie tego, czego nauczyli się w młodszych klasach, a jednocześnie pozwalający na analityczne spojrzenie na historię pod kątem konkretnych tematów.

PAP, arb