Partia czarnych krawatów

Partia czarnych krawatów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mówiąc wprost, informacje o śmierci politycznej Donalda Tuska są wciąż mocno przesadzone. Potok źle mu wróżących komentarzy przybiera jednak na sile. To naturalne, że taką narrację produkuje aparat propagandy obozu smoleńskiego. Czując krew, atakują zajadlej. Wiele w tym chciejstwa, niecierpliwości, przebierania nóżkami – co by tu jeszcze zrobić, by skrócić dystans dzielący od odzyskania niepotrzebnie straconej, a przecież należnej władzy. Tu nie ma miejsca na wątpliwości. Im brutalniej zaatakuje się Tuska, im więcej spali jego kukieł, im częściej zrymuje jego nazwisko z głupotą i lenistwem – tym lepiej. Ciemny lud to kupi.
Nowym zjawiskiem jest postępująca utrata wiary w Tuska i Platformę w łonie wiernego elektoratu. Wyborca widzi, że premier i ministrowie nie wiedzieli, co powiedzieć w rocznicę Smoleńska, więc bezradnie milczeli na Powązkach. I wyborca się wkurza, bo od premiera oczekiwałby, by ten stawił czoła agresywnej agitce. Tusk nie powiedział nic. Być może nie miał nic do powiedzenia. Ale z drugiej strony i pytając realnie: co mógł powiedzieć? Jakie słowa premiera RP nie zostałyby zakrzyczane przez fanatyków z opozycji? Dwa lata po katastrofie grają wyłącznie emocje. Wczorajsze hipotezy dziś bez żenady są podawane jako fakty. Nie ma już żadnych podejrzeń i teorii – są oskarżenia o zamach, morderstwo i zdradę.

Wyborcom PO sączy się ten jad i sączy – i jakkolwiek byliby odporni, w końcu i oni zaczynają tracić pewność – czy aby platformersi nie mają jednak czegoś na sumieniu. Co najmniej grzechu zaniechania, w różnych momentach smoleńskiego dochodzenia. I pogubiony elektorat PO coraz mniej chętnie deklaruje utrzymanie swoich sympatii.

Sondaże pokazują stopniowo spadającą przewagę PO. 5-6 punktów, w niektórych badaniach ledwie dwa. Są z tego wyciągane wnioski, że w realnym starciu PiS już dziś mogłoby wygrać. Ale w kalendarzu (tym normalnym, innego nie mamy) żadnych wyborów w najbliższych dwóch latach nie będzie. Uczestnicy sondaży dają żółtą kartkę PO, wiedząc, że robią to bez konsekwencji. Stawiam tezę, że inaczej rozdzielaliby sympatie, gdyby wyniki sondaży miały napędzać silniki prawdziwych sztabów wyborczych.

Co bowiem zobaczyli zwolennicy PO w ostatnich dniach? Zobaczyli od dawna niewidziany szturm PiS. Prezesa, który powtarzał na zmianę słowa „hańba" i „zwyciężymy!". Narastającą agresję tłumu, który idąc za liderem, chciał rękoczynić i się mścić. Zobaczyli to wszystko – i pierwszy raz od dawna zaczęli się bać. Bać się nawrotu tego, co im w latach 2005-2007 kompletnie nie odpowiadało i w czym nigdy więcej nie chcieliby uczestniczyć. Bać się tego wszystkiego, co kojarzy się z cofnięciem Polski w rozwoju.

Symbolem ostatnich dni, choć strój to nienowy, stał się czarny krawat Jarosława Kaczyńskiego. Prezes, jak powiedział w jednym z wywiadów, nigdy już innego krawatu nie założy. Po ludzku godne to i zrozumiałe. Ale to też sygnał dla niezdecydowanych: po władzę idzie w Polsce w coraz szybszym marszu partia czarnych krawatów. Partia, dla której węgierskie eksperymenty Orbána to ledwie namiastka tego, co chce Polakom zafundować. Dla zdecydowanej większości elektoratu takie pomysły są nie do przyjęcia. To już nie te czasy, to wszystko już było. Takiego programu lud nie kupi.

I na tym właśnie, a nie na podejrzeniu wyjątkowego geniuszu Tuska, opiera się teza, że premier ma przed sobą jeszcze kilka lat niespokojnego wprawdzie, ale konsekwentnego rządzenia.

Więcej możesz przeczytać w 16/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.