Morderca dzieci Breivik chwalił polskiego króla

Morderca dzieci Breivik chwalił polskiego króla

Dodano:   /  Zmieniono: 
Anders Behring Breivik, fot. PAP/EPA/HAKON MOSVOLD LARSEN
Oskarżony o zabójstwo w 2011 r. 77 osób Anders Behring Breivik, podczas drugiego dnia procesu, konsekwentnie bronił swoich ekstremistycznych poglądów, podając przykłady osób i krajów, które skutecznie jego zdaniem bronią się przed zalewem islamizmu.

Breivik oskarżył Norwegię o brak demokracji, a media o cenzurę. Jak stwierdził, norweska prasa "od 20 lat prowadzi kampanię przeciwko norweskiej prawicowej Partii Postępu", dziennikarze i redaktorzy "nie są obiektywni", a ci, którzy sprzyjają społeczeństwu wielokulturowemu są "politycznymi aktywistami".

Breivik był w przeszłości działaczem Partii Postępu, nie ufał mediom, dlatego sam zajął się tuż przed zamachem dystrybucją w internecie napisanego przez siebie manifestu politycznego. Według niego demokracja nie istnieje ani w Norwegii, ani w Europie.

"Urodziłem się w więzieniu, to Norwegia"

Jak zauważył, obóz młodzieżówki norweskiej Partii Pracy był w istocie "miejscem politycznej indoktrynacji dla aktywistów". - Wdrożenie małego barbarzyństwa jest czasami konieczne, aby zatrzymać większe barbarzyństwo - podkreślił.

- Tak, zrobiłbym to samo ponownie - oznajmił, nawiązując do dokonanej przez siebie strzelaniny na wyspie Utoya, w której zginęło 69 osób (dalszych 8 osób zginęło w zamachu bombowym w Oslo). - Wiedząc, że idę do  więzienia, nie przeraża mnie to. Ja urodziłem się w więzieniu, tym więzieniem jest Norwegia - dodał.

Breivik podał przykład dwóch krajów, Japonii oraz Korei Południowej, które jego zdaniem mogą być wzorem, gdyż nie przyjmują imigrantów. Oskarżony pochwalił również kulturową jedność Chin. Według niego zarówno w Oslo, jak i w innych miastach Europy, istnieją "islamskie enklawy", a kontynentowi grozi zalew islamu. - Nie istnieją świeccy muzułmanie - ocenił.

"Wielokulturowość nie działa"

Breivik wspomniał o Indianach walczących o zachowanie swojej kultury, wymienia postać wodza Indian Siedzącego Byka, który w 1876 r. odniósł spektakularne zwycięstwo nad siłami Białych. Pytał retorycznie, czy  Indianie broniący swojej cywilizacji przed imigrantami z Europy uważani są dziś za terrorystów czy bohaterów.

Oskarżony nazywa siebie jednym z pierwszych nacjonalistów. Porównuje siebie do tzw. lasermana, "człowieka z laserem" (gdyż używał karabinu z  laserowym celownikiem optycznym), który w szwedzkim Malmoe na przełomie 2009 i 2010 r. postrzelił kilkanaście osób o nienordyckim wyglądzie.

Breivik stwierdził, że "wielokulturowość nie działa". Powołał się przy tym na wypowiedź kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego.

Przemówienie czy manifest?

Oskarżony dostał zgodę na odczytanie w sądzie przygotowanego wcześniej tekstu. Mówił z powagą, monotonnym głosem. Powiedział, że  potrzebuje 30 minut, w rzeczywistości przemawiał ponad godzinę. Tekst był skrótem poglądów, które upublicznił w internecie tuż przed masakrą w  swoim politycznym manifeście. Znalazły się w nim również odniesienia do  historii Polski, Breivik chwalił zwycięstwo w 1683 r. Jana III  Sobieskiego nad Turkami w bitwie pod Wiedniem.

W trakcie mowy osiem razy sędzia przerywała Breivikowi, prosiła o uszanowanie rodzin ofiar i poszkodowanych. Przemowa Breivika decyzją sądu nie była na żywo transmitowana przez telewizje. Jedna z przedstawicielek rodzin ofiar, Randi Perreau, która straciła na wyspie Utoya syna, powiedziała norweskim mediom, że jej zdaniem "Breivik otrzymał zbyt dużo miejsca na prezentację swoich poglądów".

mp, pap