Łukaszenka do opozycjonistów: przestańcie mleć ozorami, bo wrócicie za kratki

Łukaszenka do opozycjonistów: przestańcie mleć ozorami, bo wrócicie za kratki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Źmicier Bandarenka i Andrej Sannikau (fot. PAP/EPA/TATYANA ZENKOVICH)
Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka oświadczył, że nie ułaskawił opozycjonistów Andreja Sannikaua i Źmiciera Bandarenki pod naciskiem UE, i ostrzegł, że jeszcze mogą oni wrócić za kratki, jeśli będą „mleć ozorami”.

- Gdyby nie napisali prośby o ułaskawienie, siedzieliby do tej pory. Ci, którzy tam zostali i nie zwrócili się do prezydenta o  ułaskawienie, będą siedzieć. Oto cały nacisk. Nikt nie będzie na  mnie wywierać presji – powiedział Łukaszenka. Jego wypowiedź cytuje niezależna gazeta internetowa „Biełorusskije Nowosti". Łukaszenka oznajmił, że ułaskawił Sannikaua, który był jego rywalem w  wyborach prezydenckich 2010 r., ponieważ ma on małe dziecko (5-letniego syna), a Bandarenkę dlatego, że miał problemy ze zdrowiem.

"Jeszcze mogą wrócić za kraty"

- Gdyby jeden nie miał tego malca, a drugi nie zachorował na  kręgosłup, być może nie zareagowałbym w ten sposób na ich prośby. Ale pomyślałem: dobrze, niech będą w swoich rodzinach – oświadczył. Prezydent ostrzegł przy tym, że także ułaskawieni mogą znów stracić wolność. - Te gaduły, które wyszły na wolność i powinny podziękować za  to, że tak się z nimi obeszliśmy, mogą wrócić do kolonii karnej. Jak będą mleć ozorami, to tam wrócą – powiedział. - Jeśli chcą wrócić do kolonii karnej, to niech powiedzą. Wystarczą dwa słowa, dwie godziny - dodał.

Sannikau i Bandarenka zostali zwolnieni z kolonii karnych w ostatni weekend. Sannikau powiedział m.in., że podpisał prośbę o ułaskawienie do prezydenta, aby  zatrzymać prowokacje i naciski, jakim był poddawany w kolonii karnej. - Mogły się ze mną zdarzyć poważne rzeczy, z fizyczną likwidacją włącznie - zaznaczył. Bandarenka natomiast oświadczył między innymi: "Białoruś jest dzisiaj pokryta siatką obozów i więzień. To niesłychane w XXI wieku. Tysiące ludzi zmarzniętych i głodnych. Podczas mojego pobytu na oddziale medycznym zmarło 12 osób". Telewizja białoruska nadała materiał przytaczający te wypowiedzi, opatrując je komentarzem: „Chyba chcą wrócić do więzienia".

Więźniowie polityczni

Sannikau odbywał wyrok pięciu lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze w związku z opozycyjną demonstracją w Mińsku w wieczór po  wyborach prezydenckich 19 grudnia 2010 roku. Sąd uznał go za winnego organizacji masowych zamieszek. Bandarenka został natomiast skazany za  udział w tych protestach na dwa lata kolonii karnej.

Zwolnienia więźniów politycznych na Białorusi domagają się państwa Zachodu. Unia Europejska z tego powodu już dwukrotnie w tym roku – 28 lutego i 23 marca - zaostrzała sankcje przeciwko Białorusi. Decyzję władz białoruskich o uwolnieniu Sannikaua i Bandarenki UE przyjęła z  zadowoleniem, ale podkreśliła, że za tym krokiem powinny nastąpić kolejne - zwolnienie wszystkich więźniów politycznych.

Po zaostrzeniu sankcji 28 lutego władze Białorusi zwróciły się do  ambasadorów UE i Polski, aby opuścili ten kraj i udali się na  konsultacje, oraz wezwały swoich ambasadorów w Brukseli i Warszawie na  konsultacje do Mińska. W odpowiedzi wszystkie kraje UE podjęły decyzję o  wycofaniu swych ambasadorów z Białorusi. W środę szef MSZ Słowacji Miroslav Lajczak mówił, że ich powrót jest kwestią dni.

ja, PAP