Boniek dla "Wprost": dzień po Euro może być bardzo smutno

Boniek dla "Wprost": dzień po Euro może być bardzo smutno

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zbigniew Boniek - optymista, ale bez przesady 
- Lepiej potrafimy niszczyć, niż coś tworzyć. Pierwszego dnia po Euro 2012 może być bardzo smutno. Jak się przygotowuje wielki bal, to jest euforia, a jak się wejdzie do sali rano po balu, to butelki na podłodze, resztki jedzenia, krzesła porozstawiane i jeszcze serpentyny… Po Euro też tak będzie - mówi w rozmowie z "Wprost" Zbigniew Boniek, kiedyś gwiazda piłkarskiej reprezentacji Polski, dziś ambasador Euro 2012.
- Najważniejsze jest to, żeby był ktoś, kto się potrafi za to wziąć, porządek zrobić, zarządzić coś. Niestety teraz już jest za późno, bo kiedy robiono projekt Stadionu Narodowego, to nikt nie myślał o tym, jak ten stadion wykorzystać po Euro 2012. U nas cała para idzie w przygotowanie tej imprezy, a nikt nie myśli, co będzie po niej - ocenia Zbigniew Boniek. Podkreśla, że nie krytykuje Euro, tylko sposób zarządzania.

- Przecież już popełniono tyle błędów, że się w głowie nie mieści. Nasza piłka jest w zapaści, a mogła, dzięki choćby przygotowaniom do Euro, iść w górę - dodaje rozmówca "Wprost". Prognozuje, że już niedługo kluby sportowe w Polsce będą upadać.

Kto jest odpowiedzialny?

Kto odpowiada za Euro 2012? PZPN? Według Bońka, związek jest co prawda partnerem UEFA, ale z organizacją Euro "za wiele wspólnego nie ma". - Za infrastrukturę nie odpowiada, za zabezpieczenia finansowe nie odpowiada - przypomina rozmówca "Wprost".

Więc może rząd? Zdaniem Bońka, premier Donald Tusk na piłce się zna, ale już minister sportu Joanna Mucha - nie. - Z całym szacunkiem dla pani Joanny, uważam, że jak ktoś się na czymś nie zna, to nie powinien pchać się do ministerstwa. Z drugiej strony wiadomo, że polityka rządzi się swoimi prawami. I nie chce mi się mówić o polityce - dodaje popularny przed laty "Zibi".

Euro 2012 jak zjazd gnieźnieński?

Boniek - oficjalny ambasador piłkarskich mistrzostw Europy - wyznaje, że Euro pod względem sportowym w zasadzie go nie interesuje. - My przecież od zjazdu gnieźnieńskiego, który się odbył – bagatela – 1012 lat temu, nie mieliśmy w Polsce tak wielkiej imprezy. Moim zdaniem to nasze Euro nie jest de facto imprezą sportową, tylko kulturalną. Przecież tu się najedzie ludzi z całej Europy. Zobaczą polskie drogi, polskie koleje. Do tego zaznają polskiej gościnności, polskich specjałów spróbują - tłumaczy.

Ktoś wygra

A sport? - No cóż, wiadomo, że jest 16 drużyn i jedna musi wygrać. Proste - kwituje Zbigniew Boniek.

Czy były gwiazdor Juventusu kumpluje z Donaldem Tuskiem? O czym rozmawia z Michelem Platinim? Dlaczego PZPN powinien mieć siedzibę na Stadionie Narodowym? Czemu orliki stoją puste? Dlaczego Zbigniew Boniek nie da się namówić na dmuchanie balonu z napisem "Euro 2012"? Pełny zapis rozmowy "Wprost" ze Zbigniewem Bońkiem w najnowszym wydaniu naszego tygodnika.