"Polska przeszkadzała Sarkozy'emu. Była zbyt silna"

"Polska przeszkadzała Sarkozy'emu. Była zbyt silna"

Dodano:   /  Zmieniono: 
To, że Polska była w stanie odgrywać większą rolę niż na to wyglądało kilka lat temu, nie spodobało się Sarkozy’emu - ocenia francuski politolog (fot. PAP/EPA/CHRISTOPHE KARABA) 
- Za Nicolasa Sarkozy’ego Polskę z Francją łączyły „względnie chłodne” stosunki z powodu aspiracji Warszawy do odgrywania większej roli w Unii Europejskiej niż chciał tego Paryż. Za Francois Hollande’a to się może zmienić – ocenia francuski politolog Georges Mink.

Mink, znawca Europy Środkowo-Wschodniej z  francuskiej Akademii Nauk, apeluje, by nie zapominać, że  dotychczasowe stosunki Paryż-Warszawa za prezydentury Sarkozy’ego były względnie chłodne, m.in. dlatego że francuski prezydent sprowadzał życie polityczne w Europie do duetu między nim a kanclerz Niemiec Angelą Merkel.

Polska przeszkadzała Sarkozy'emu

- To, że Polska była w stanie odgrywać większą rolę niż na to  wyglądało kilka lat temu, nie spodobało się Sarkozy’emu. Dezorganizowało mu to szyki, gdyż zawsze był za tym, żeby przywództwo w UE należało do  duetu będącego tradycyjną siłą napędową w UE" – mówi Mink.

Jak argumentuje, „Polska przeszkadzała Sarkozy'emu swoją wieloazymutową aktywnością w polityce zagranicznej, m.in. w kontaktach z  Rosją, czy w polityce sąsiedztwa". - Sarkozy ma swój plan polityki sąsiedztwa, który jest twardo zorientowany na Południe i to wszystko w  pewnej mierze oziębiało stosunki z Polską - dodaje.

Za Hollande'a będzie inaczej?

Mink twierdzi, że za prezydentury Hollande’a może być inaczej. „M.in. dlatego, że wszyscy zauważyli, iż jednym z niewielu krajów, do których socjalista się udał przed pierwszą turą, była Polska. Nawet jeśli był nieprzyjemny incydent z premierem Tuskiem, który nie spotkał się z  Hollandem, to został on obficie zrekompensowany spotkaniem z  prezydentem Bronisławem Komorowskim" – tłumaczy ekspert.

- Hollande podkreślał w czasie pobytu, że Polska jest dla niego ważna, przypominając m.in. czasy «Solidarności»" – przypomina Mink. - Ale  niezależnie od tej starej symboliki będzie prawdopodobnie grał na  instrumencie jakim jest Trójkąt Weimarski m.in. dlatego, że nie chce powtarzać polityki duetu francusko-niemieckiego, a przynajmniej w tak szerokiej skali, w jakiej było to uosabiane przez Sarkozy’ego –  tłumaczy politolog.

Na pytanie o kształt francusko-niemieckiego tandemu, po ewentualnym zwycięstwie Hollande’a, ekspert podkreśla, że fundamentalnych zmian, czyli na poziomie polityki i działań krajów, a nie samych przywódców, nie będzie. - Oba te kraje będą dla siebie bliskie ze względu na różne aspekty takie jak siła gospodarcza, tradycja, różnego rodzaju porozumienia, czy przeszłość związaną z pojednaniem - ocenia.

sjk, PAP