Casus Papały sprawia, że dziś w Polsce w zasadzie nikt nie może, a przynajmniej nie powinien, czuć się bezpieczny. Wychodzi bowiem na to, że jeśli ktoś nie zabija w afekcie i nie zostawia na miejscu zbrodni zakrwawionego noża ze swoimi odciskami palców, to istnieje duża doza prawdopodobieństwa, że zbrodnia ujdzie mu płazem. Sprawy gen. Papały prokuratura nie odpuszcza i być może w końcu znajdzie winnego - ale czy gdyby na miejscu Papały znajdował się zwykły Kowalski byłoby tak samo? Śmiem wątpić - nikt przez 14 lat nie szukałby sprawcy, policjanci podreptali by trochę w kółko, a potem sprawa trafiłaby do umorzenia z powodu niewykrycia sprawcy. Bo jeśli gen. Papała rzeczywiście zginął w trakcie napadu rabunkowego - to znaczy, że na jego miejscu mógł się znaleźć każdy z nas. I wciąż każdy z nas może się w takim miejscu znaleźć - bo po 14 latach potencjalni zabójcy Papały mają wciąż status "podejrzanych". A przecież za chwilę może dojść do kolejnego zwrotu w sprawie - i wszystko zacznie się od nowa.
Zbrodnia, jakiej dokonano na gen. Papale była straszna. Jednak świadomość, że polskie państwo jest wobec tej zbrodni tak bardzo bezradne jest znacznie straszniejsza.
O nowych faktach w sprawie zabójstwa gen. Papały czytaj na Wprost.pl:
Śledztwo "Patykiem" pisane - tajemnica śmierci Papały
Gowin o sprawie Papały: państwo zawiodło
Zabili Papałę? Sąd aresztował podejrzanych na trzy miesiące
Marek Papała zginął w trakcie napadu rabunkowego?