Łukaszenka chce powstrzymać wzrost cen i masową prywatyzację

Łukaszenka chce powstrzymać wzrost cen i masową prywatyzację

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka, fot. president.gov.by
Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka oświadczył w orędziu do narodu, że obecnie najważniejszym zadaniem na Białorusi jest powstrzymanie wzrostu cen i przywrócenie poziomu dochodów ludności sprzed kryzysu.

- Nie można we wszystkim zdawać się na rynek. Rozsądna kontrola nad cenami może i będzie mieć miejsce. Nie dojdzie do cenowego bezprawia –  obiecał, wyrażając przekonanie, że nie należy dopuścić do zwiększenia się cen konsumenckich o więcej niż 20 proc.

Zaznaczył, że Białoruś stopniowo zmierza w stronę coraz swobodniejszego kształtowania się cen, ale „konieczny jest złoty środek". - Całkowita, ścisła kontrola prowadzi do deficytu towarów i  wywożenia ich z kraju. A tak zwany wolny rynek – do spekulacji, która mocno uderza po kieszeni prostego człowieka – zaznaczył.

Białorusini chcą zarabiać 500 dolarów

Białoruś borykała się w 2011 roku z poważnymi problemami na rynku walutowym i deficytem handlowym. Inflacja w ubiegłym roku wyniosła 108,7 proc., a kurs dolara wzrósł o 187,33 proc. Od listopada ceny na  podstawowe produkty żywnościowe i towary przemysłowe są regulowane przez resort gospodarki, władze obwodowe oraz władze Mińska. W grudniu tę  listę jeszcze poszerzono i obecnie wśród towarów, których ceny są regulowane przez resort gospodarki, są m.in.: parówki, pierogi, sery, ryby, sól, kawa, herbata, chleb, mleko oraz jajka, a wśród cen regulowanych przez władze obwodowe i mińskie - mydło i rajstopy.

Prezydent podkreślił też, że należy dążyć do podniesienia średniej pensji na Białorusi do równowartości 500 dol. do końca roku. - Raczej nie  uda się w tym roku sprawić, by wszyscy Białorusini zarabiali 500 dol., ale powinniśmy osiągnąć taki wskaźnik średniego wynagrodzenia i jesteśmy już tego bliscy – oznajmił.

Łukaszenka przeciwko "masowej prywatyzacji"

Według danych Biełstatu średnia pensja na Białorusi wyniosła w  grudniu 2011 r. 2,87 mln rubli, czyli równowartość 340 dol. To o ponad 200 dol. mniej niż rok wcześniej, kiedy to pensje były podwyższane w  związku z obietnicą władz, że do końca roku średnia płaca w sektorze budżetowym sięgnie równowartości 500 dolarów. Obserwatorzy wiązali wtedy wzrost wynagrodzeń z wyborami prezydenckimi 19 grudnia 2010 r. Na  wrzesień 2012 r. planowane są wybory parlamentarne.

Łukaszenka wypowiedział się też przeciwko „masowej prywatyzacji", zapowiadając, że głównym czynnikiem przesądzającym o tym, czy  przedsiębiorstwo zostanie sprywatyzowane, będzie interes jego pracowników. - Społeczność światowa zrozumiała, że prywatyzacja nie powinna mieć charakteru masowego. Powinna być przejrzysta, zrozumiała i punktowa –  oświadczył.

Jak dodał, Białoruś zrezygnowała z opracowywania list przedsiębiorstw do prywatyzacji, gdyż ich pracownicy „bardzo drażliwie na to reagują". - Wszyscy pracownicy przedsiębiorstwa powinni być chronieni. Ludzie powinni utrzymać swoje miejsca pracy, pensje i pakiet socjalny –  zaznaczył.

mp, pap