Hańba, zdrada

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wiem, nie powinienem wybierać się za granicę w takim gorącym czasie jak obecny. Wyjechałem jednak na tydzień na ryby i kiedy wróciłem do domu, zastałem gazety, radia i telewizje pełne oświadczeń i zaprzeczeń, nad którymi wisiał premier Donald Tusk w helikopterze, podziwiający autostrady z lotu ptaka, co natychmiast skomentowali internauci, że najlepiej po naszych drogach poruszać się śmigłowcem. I absolutnie się z tym zgadzam. Ministrowie złożyli raport o tym, jak u nas jest dobrze na trzy tygodnie przed Euro, z którego dowiedziałem się, że służba zdrowia jest w dobrym stanie, lotniska znakomite, drogi w porządku, a sportowcy są gotowi do sportu. Pan premier przyjął oświadczenia z zadowoleniem. Wyglądał tak, jakby uwierzył. Jak Władimir Putin na spotkaniu z hutnikami i Aleksander Łukaszenka wśród kołchoźników.

Pan przewodniczący „Solidarności" Piotr Duda opowiadał, że to nie związkowcy atakowali posłów i próbowali ich uszkodzić za pomocą kijków do pielęgnowania pomidorów, tylko wręcz odwrotnie – to posłowie spoliczkowali Polaków – i że ta cała wrzawa wokół piątku to jest odwracanie kota ogonem. I ta wypowiedź spowodowała, że teraz nie wiem, z której strony kot ma ogon.

Pan prezydent Lech Wałęsa mnie zaskoczył jeszcze bardziej, niż jego zaskoczyła własna żona Danuta, odzierając go ze złota, którym sam siebie posypał, a którym teraz posypała swoją własną osobę. A zaskoczył oświadczeniem, że chętnie spałowałby swój własny związek za to, co robi, czyli mówiąc obrazowo, przeskoczył tym razem płot w stoczni w drugą stronę, i to na dodatek stoczni znowu imienia Lenina.

A Sejm jak to Sejm. Napisałem o nim piosenkę „Hańba, zdrada" i nawet w celi śmierci nie skreślę ani jednego słowa z tego tekstu.

Kiedy mijasz Sejm, czapkę z głowy zdejm, bo podobno czasem ktoś mówi z sensem dość, ale z sensem tu długo nie pogadasz, bo jedni krzyczą: „Hańba, hańba". Drudzy na to: „Zdrada, zdrada". A nad wszystkim Ruś ciągle wredna cóś.

W sali walnął bąk i nie był znad łąk, ale stał się cud, bo ktoś wyczuł smród. Z ławy krzyknął ktoś, że tu nie wypada, więc jedni znowu: „Hańba, hańba!". Drudzy na to: „Zdrada, zdrada". A tymczasem smród powędrował w lud.

Honor ważna rzecz, kiedy spojrzysz wstecz. Dziś, jak mawia w bloku cieć: „Trza go najpierw mieć". Ale skąd go brać, kiedy tak się składa, że jedni tylko: „Hańba, hańba". Drudzy na to: „Zdrada, zdrada!”. I przepadł jak dzień nawet orła cień.

Gdy przemawia gej, to się z niego śmiej, bowiem każdy z nas ma gdzie indziej pas, gej to w Sejmie ktoś z odmiennego stada i znowu jedni: „Hańba, hańba". Na to drudzy: „Zdrada, zdrada", bo jaki w Sejmie Lech, taki w ławach śmiech.

I tak cały czas, rozum idzie w las. I straszy jak zbir polityczny świr. Morał piosnki tej, że z takim nie pogadasz, który w głowie jedno ma: „Hańba, hańba. Zdrada, zdrada". Bo dojrzy bystry widz, że w głowie więcej nic.

PS Związkowcy wypuścili za bramki tylko Jarosława Kaczyńskiego, co oznacza, że jest on jedyną matką karmiącą w obecnym Sejmie.

Autor jest satyrykiem, poetą

Więcej możesz przeczytać w 21/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.