Kolega pomagał koledze?
Gabor Vona uważa, że komisja powinna skontrolować umowy zawarte przez rząd Orbana z „wpływowymi przedsiębiorcami powiązanymi z Fideszem". Vona twierdzi, że partia ta „nawiązała kontakty z grupą biznesmenów, którzy w zamian za państwowe kontrakty pomagają partii rządzącej w utrzymaniu się u władzy”. Chodzi zwłaszcza o zamówienia publiczne zawarte ze znanymi przedsiębiorcami: Lajosem Simicską i Zsoltem Nyegresem.
Simicska jest kolegą premiera Orbana z czasów studenckich. Był doradcą gospodarczym Fideszu, a pod koniec lat 90-tych szefem Urzędu Skarbowego (APEH). Simicska wraz Nyergesem jest współwłaścicielem agencji reklamowej „Publimont", która otrzymała od Państwowego Totalizatora (Szerentsejatek) opiewające na 250 mln forintów (3,6 mln zł) zamówienia na przeprowadzenie kampanii reklamowej na nośnikach obsługujących budapeszteński transport publiczny. Firma „Kozgep” Nyegresa uzyskała ponadto publiczne kontrakty obliczane na 200 mln forintów. Szef klubu parlamentarnego LMP Gergely Karacsony powiedział w wywiadzie dla węgierskiego radia publicznego, że "wspomniani oligarchowie uzyskiwali lukratywne zamówienia publiczne w podejrzanych okolicznościach, które świadczą o dyskryminacji innych, konkurencyjnych firm”.
Orban: macie dowody? To idźcie do prokuratury
Premier Orban stanowczo zaprzeczył zarzutom opozycji. W oświadczeniu przekazanym mediom napisał, że „na Węgrzech tzw. oligarchowie nie mają wpływu na działania polityczne rządu". Premier podkreślił, że Fidesz utrzymuje kontakty z wpływowymi przedsiębiorcami ale tylko dlatego, że „popiera inwestycje węgierskiego kapitału i dba o rozwój klasy średniej”. Szef węgierskiego rządu zachęcił opozycję, „aby wystąpiła do prokuratury, jeśli ma dowody na popełnienie przestępstw gospodarczych”.
W marcu pozarządowa organizacja antykorupcyjna Transparency International ujawniła w swym raporcie, że gospodarka Węgier jest w coraz większym stopniu kontrolowana przez prywatne grupy interesów. Według TI na Węgrzech powstaje siatka korupcyjna kierowana przez wpływowe grupy, a przyczyną tego zjawiska jest "brak przejrzystości procedur legislacyjnych, brak niezależności instytucji kontrolnych i ryzyko korupcyjne wynikające z powiązań między politykami a światem biznesu".
PAP, arb