Serbia: nowy prezydent nie wprowadzi kraju do Unii Europejskiej?

Serbia: nowy prezydent nie wprowadzi kraju do Unii Europejskiej?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lider nacjonalistów Tomislav Nikolić zwyciężył w wyborach prezydenckich w Serbii (fot. PAP/EPA/ANDREJ CUKIC)
Optymistyczne prognozy po wyborze Tomislava Nikolicia na prezydenta Serbii zapowiadają jego kohabitację z koalicją demokratów i socjalistów oraz kontynuowanie starań o wejście do UE. Nie brak jednak obaw przed pogorszeniem stosunków Serbii z sąsiadami i Unią.

Jak pisze agencja AFP, całkiem nieoczekiwane zwycięstwo Nikolicia - do niedawna ultranacjonalisty, który złożył populistyczne obietnice i ogłosił kurs na UE - nie spowoduje, że Serbia zrezygnuje ze starań o wejście do Unii, niezależnie od tego, jak wyglądać będzie rządząca koalicja. Ale uformowanie jej będzie problematyczne. Zdaniem eksperta politycznego Djordje Vukovicia nowy prezydent będzie usiłował "dogadać się z Francją i Niemcami", mimo że zamierza również utrzymać jak najlepsze relacje z Moskwą.

Eksperci: ten prezydent może nie wprowadzić Serbii do Unii

Prezydent Rosji Władimir Putin pogratulował Nikoliciowi zwycięstwa i  podkreślił, że oba kraje "łączą więzi przyjaźni, które przetrwały próbę czasu". Jednak zdaniem ekspertów, wybór lidera nacjonalistów na  prezydenta może spowolnić lub wręcz storpedować starania Serbii o  wejście do Unii.

W komentarzu Reutera pojawia się ocena, że wynik niedzielnych wyborów "pogrążył Serbię w klimacie politycznej niepewności i zaniepokoił cały region, w którym Nikolić kojarzony jest z krwawym rozpadem Jugosławii". "Dla byłych krajów Jugosławii nowy prezydent pozostaje ideologicznym spadkobiercą Slobodana Miloszevicia i niereformowalnym nacjonalistą -  pisze Reuters.

Agencja EFE przewiduje, że wybór nacjonalisty, który w odróżnieniu od  znanego i szanowanego w Europie dotychczasowego prezydenta Borisa Tadicia jest w UE kimś obcym, może spowolnić rozmowy o przystąpieniu Serbii do Unii. Politycy unijni mogą nie zaufać Nikoliciowi. Będą z  pewnością oczekiwać, aż wyklaruje się prawdziwe nastawienie nowego prezydenta do UE - pisze hiszpańska agencja.

Francja: oczekujemy zbliżenia Serbii z UE

Paryż zareagował na zwycięstwo Nikolicia apelem o "kontynuowanie reform" w Serbii. - Oczekujemy od nowego prezydenta i rządu, który powstanie, że będą efektywnie kontynuować wysiłki na rzecz zbliżenia między Serbią a UE - powiedział rzecznik resortu spraw zagranicznych Bernardo Valero. - Oczekujemy również, że Serbia poprowadzi nadal proces pojednania ze swymi sąsiadami - dodał Valero.

Partie polityczne w Belgradzie przygotowują się do trudnych negocjacji w sprawie utworzenia większości parlamentarnej. Wybór Nikolicia postawił Socjalistyczną Partię Serbii (SPS) odchodzącego wicepremiera Ivicy Daczicia w roli języczka u wagi - komentuje AFP.

Prezydent Serbii chce koalicji z socjalistami?

By umożliwić swojej partii, która zdobyła w wyborach parlamentarnych 6  maja 73 z 250 miejsc w parlamencie, sprawowanie władzy, Nikolić musiałby doprowadzić do rozbicia sojuszu SPS z formacją Tadicia - Partią Demokratyczną (DS). Francuska agencja podaje, że nowy prezydent skontaktował się już minionej nocy z przywódcą SPS. Przed wyborami SPS i DS zapowiedziały utworzenie koalicji, jednak zdaniem politologów wynik wyborów może zmienić krajobraz polityczny w  Belgradzie.

Według politologa Ognjena Pribiczevicia, można oczekiwać, że w Serbii nastanie "era kohabitacji" - Nikolić będzie musiał się liczyć z rządem utworzonym przez demokratów i socjalistów.

Konstytucja daje politykom czas do 9 czerwca na powołanie nowego parlamentu, a trzy miesiące na utworzenie rządu. Nowy gabinet, pod presją UE, które rozważa, czy należy rozpocząć rozmowy akcesyjne z Belgradem, będzie musiał zreformować serbskie sądownictwo, wyplenić przestępczość i korupcję, które stały się plagą kraju pod rządami Miloszevicia, i rozpocząć współpracę z Kosowem -  prognozuje Reuters.

Jak podaje serbska agencja Tanjug, Nikolić złoży 24 lub 25 maja funkcję szefa swej partii, ponieważ - jak ogłosił - chce być "prezydentem wszystkich Serbów".

sjk, PAP