Teoretycznie Jarosławowi Kaczyńskiemu powinno dziś zależeć, by przeciągnąć na swoją stronę wyborców niezdecydowanych - tych, którzy widzą, że zielona wyspa Donalda Tuska wcale aż tak bardzo się nie zieleni, a czasy grillowania przy ciepłej wodzie z kranu mogą się wkrótce skończyć. Sprawa ACTA, reforma systemu emerytalnego, reforma emerytalna, wirtualne autostrady - to wszystko osłabiło w ostatnich miesiącach PO i premiera. I co w takiej sytuacji robi Kaczyński? Pomaga Tuskowi! Bo jak inaczej nazwać fochy prezesa PiS, który najpierw chce spotkania z Bronisławem Komorowskim, a kiedy okazuje się, że Komorowski go przyjmie, ale tylko w towarzystwie innych liderów partii zasiadających w polskim parlamencie (bo Kaczyński - czy mu się to podoba, czy nie - jest dziś jedynie jednym z liderów opozycji) - obraża się, zabiera zabawki i zamyka się w gabinecie na Nowogrodzkiej? A przecież spotkanie ma dotyczyć reformy emerytalnej, która zdaniem PiS-u (oraz większości Polaków) jest pomysłem - delikatnie mówiąc - kiepskim. Sprawa więc jest ważna - wszak dotyczy wszystkich Polaków - a mimo to ważniejsza okazuje się urażona miłość własna Kaczyńskiego. I taki przekaz idzie do wyborców niezdecydowanych, którzy otrzymują kolejny argument, by od prezesa PiS trzymać się jak najdalej. Owszem - akolici Kaczyńskiego będą dumni, że prezes jest taki "honorny" - i z żadnym tam Palikotem czy Millerem do stołu siadać nie zamierza. Ale akolici Kaczyńskiego byliby równie dumni z tego, że prezes przemógł się i z Palikotem do stołu zasiadł. Akolici prezesa PiS są bowiem z niego dumni zawsze.
Jarosław Kaczyński nie utraciłby swojego żelaznego elektoratu prawdopodobnie nawet wtedy, gdyby ogłosił, że zamierza restytuować w Polsce PRL. To stwarza mu olbrzymią swobodę działania jeśli chodzi o pozyskiwanie innych wyborców - ponieważ, nie ryzykując utraty swoich dotychczasowych fanów, Kaczyński może bardzo "plastycznie" kształtować swoje poglądy, postawy, zachowania. Dlaczego z tego nie korzysta? Trudno powiedzieć. Jedynym logicznym wytłumaczeniem byłoby to, że prezes PiS gdzieś na dnie szuflady chowa przed światem legitymację członka Platformy Obywatelskiej - i obecnie, w związku ze spadającymi sondażami PO, rozpoczął kolejną akcję zmierzającą do uratowania fotela premiera dla Donalda Tuska.
Artur Bartkiewicz
Komorowski zaprasza, Kaczyński się obraża - czytaj więcej na Wprost.pl
Kaczyński nie spotka się z Komorowskim. "Jego słowo niewiele znaczy""Kaczyński nie pytał kto jeszcze będzie, gdy go zaprosiłem"
PiS: Komorowski obiecał i nie dotrzymał słowa. To nieuczciweNiesiołowski o Kaczyńskim: baba z wozu, koniom lżej. Przepraszam kobiety