Putin nęka opozycję, USA się niepokoją

Putin nęka opozycję, USA się niepokoją

Dodano:   /  Zmieniono: 
Opozycjonistom zabierano dokumenty, elektroniczne nośniki danych, w tym komputerowe dyski twarde i przenośne, a także telefony komórkowe (fot. EPA/MAXIM SHIPENKOV/PAP) 
Władze USA wyraziły zaniepokojenie z powodu serii przeszukań przez rosyjskich śledczych mieszkań liderów antyputinowskiej opozycji w Moskwie. Na 12 czerwca rosyjska opozycja planuje wystąpienia przeciwko prezydentowi Władimirowi Putinowi.
- Stany Zjednoczone są głęboko zaniepokojone tym, co wydaje się być najwyraźniej nękaniem osobistości rosyjskiej opozycji w przeddzień zapowiadanych na 12 czerwca manifestacji - oświadczyła rzeczniczka Departamentu Stanu Victoria Nuland. Skomentowała w ten sposób fakt, że 11 czerwca przedstawiciele Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej wkroczyli do mieszkań m.in. opozycyjnego adwokata, blogera i  bojownika z korupcją Aleksieja Nawalnego, koordynatora radykalnego Frontu Lewicy Siergieja Udalcowa, przywódcy liberalnej Solidarności Ilji Jaszyna i celebrytki Kseni Sobczak. Rewizja w mieszkaniu Nawalnego trwała 12 godzin (u innych - 4-6 godzin). Opozycjonistom zabierano dokumenty, elektroniczne nośniki danych, w tym komputerowe dyski twarde i  przenośne, a także telefony komórkowe. Niektórzy spośród opozycjonistów objętych akcją otrzymali na 12 czerwca wezwania do Komitetu Śledczego.

Rzeczniczka Departamentu Stanu USA zwróciła uwagę, że liderzy opozycji mają się stawić na przesłuchanie na godzinę przed rozpoczęciem manifestacji, co "oczywiście ma spowodować, by nie było ich na ulicach podczas manifestacji". - Kroki te poważnie poddają pod dyskusję kwestie związane z  arbitralnym egzekwowaniem prawa w celu zdławienia wolności wypowiedzi oraz prawa do zgromadzeń i zrzeszania się - podkreśliła Nuland.

Przeszukania w mieszkaniach opozycjonistów mają związek ze śledztwem w sprawie zajść, do których doszło w Moskwie 6 maja, w przededniu zaprzysiężenia Putina na prezydenta. W starciach policji z demonstrantami rannych zostało ponad 70 osób, w tym około 30 policjantów. Policja zatrzymała wtedy 436 osób. Przeciwnicy Władimira Putina wiążą te działania z planowanym na 12 czerwca w stolicy Rosji kolejnym wystąpieniem przeciwko prezydentowi. Przywódcy Partii Wolności Narodowej (Parnas) Michaił Kasjanow i Władimir Ryżkow ostrzegli, że eskalacja przemocy ze strony władz grozi wybuchem społecznym, za który poniesie odpowiedzialność Putin i jego ekipa.

Na 12 czerwca przypada święto narodowe Federacji Rosyjskiej - Święto Niepodległości, nazywane Dniem Rosji. Święto to upamiętnia deklarację suwerenności państwowej uchwaloną 12 czerwca 1990 r. przez Zjazd Deputowanych Ludowych Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej (RFSRR). W ten sposób RFSRR, tj. dzisiejsza FR, wypowiedziała posłuszeństwo władzom ZSRR, co wkrótce doprowadziło do  ostatecznego upadku Związku Radzieckiego. Uczestnicy demonstracji zamierzają przyjąć "Manifest wolnej Rosji", w  którym chcą wezwać do nasilenia protestów przeciwko Putinowi, łącznie ze zorganizowaniem kampanii nieposłuszeństwa obywatelskiego. Autorzy manifestu podkreślają, że ich celem jest demontaż putinowskiej dyktatury i dokonanie zmian we wszystkich sferach życia w interesie ogółu obywateli.

PAP, arb