Euro, dzień szósty: Polska lepsza od Holandii, Ronaldo zazdrości Lewandowskiemu

Euro, dzień szósty: Polska lepsza od Holandii, Ronaldo zazdrości Lewandowskiemu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Robert Lewandowski (fot. EPA/OLIVER WEIKEN/PAP) 
Czy ktoś spodziewał się, że po dwóch kolejkach spotkań Euro 2012 kalkulować, że „jeśli my wygramy dwoma bramkami, a oni wygrają z nimi co najmniej jedną, to będzie dobrze” będą musieli Holendrzy? Pewnie nie – w takiej roli zazwyczaj występowali bowiem Polacy.
Arjen Robben może wciąż tylko marzyć o takiej bramce, jaką w meczu z Rosją strzelił Jakub Błaszczykowski – nie dość, że skrzydłowy reprezentacji Holandii żadnej bramki jeszcze nie strzelił, to na dodatek jego drużyna nie zdobyła jak dotąd punktu i najprawdopodobniej jej udział w Euro zakończy się po meczu z Portugalią. Z kolei supergwiazdor Portugalii – wart niemal 100 milionów euro Cristiano Ronaldo – mimo iż Portugalczycy wymęczyli zwycięstwo nad Danią, w przeciwieństwie od naszego Roberta Lewandowskiego nie może pochwalić się ani jedną bramką strzeloną w czasie mistrzostw – mimo iż w meczu z Danią miał więcej stuprocentowych sytuacji niż Lewandowski w obu rozegranych przez Polaków meczach.

Po co o tym pisze? Ano po to, by przypomnieć, że piękno futbolu polega m.in. na tym, iż – dopóki piłka w grze – niczego przewidzieć nie można. Warto o tym pamiętać przed meczem z Czechami, który w głowach wielu polskich kibiców już został wygrany. Tymczasem 16 czerwca o awans do ćwierćfinału będą grały obie ekipy – i naprawdę wszystko może się w tym meczu zdarzyć. Może być tak, że Petr Cech przypomni sobie, iż jest jednym z najlepszych bramkarzy świata (w dwóch pierwszych meczach zdawał się tego nie pamiętać), Baros przypomni sobie, że umie strzelać bramki, a Rosicky jednak się wyleczy i przypomni sobie, że potrafi poprowadzić Czechów do zwycięstwa. Oczywiście serce podpowiada, że będzie inaczej – Błaszczykowski i Lewandowski znów wprawią nas w euforię, Szczęsny albo Tytoń obronią każdą piłkę, a zresztą nie będą mieli czego bronić, bo wszystkie ataki rozbiją Wasilewski z Perquisem.

Oby tak było. Ale jeśli będzie inaczej – nie odwracajmy się od biało-czerwonych (polscy kibice łatwo przechodzą od bezwzględnej miłości do totalnej niechęci). Bądźmy im wdzięczni, że dziś jesteśmy lepsi od Holandii i Ronaldo razem wziętych.