Sprawa Papały: domniemany zabójca komendanta pozostanie świadkiem koronnym

Sprawa Papały: domniemany zabójca komendanta pozostanie świadkiem koronnym

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gen. Marek Papała (fot. PAP/Andrzej Hrehorowicz) 
Nie ma podstaw do podjęcia zawieszonego wcześniej śledztwa przeciwko Igorowi M., ps. Patyk – uznała katowicka prokuratura. Oznacza to, że mężczyzna, któremu łódzka prokuratura zarzuca zabójstwo gen. Marka Papały, na razie nie straci statusu świadka koronnego.

Igor Ł., (obecnie Igor M., zmienił nazwisko) został przed laty świadkiem koronnym na wniosek Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Jego zeznania stały się jednym z głównych dowodów w śledztwie dotyczącym kradzieży samochodów na dużą skalę.

Pod koniec kwietnia łódzka prokuratura apelacyjna, która prowadzi śledztwo w sprawie śmierci Papały, poinformowała, że do zabójstwa generała doszło w wyniku napadu rabunkowego z użyciem broni palnej, a sprawcy zamierzali ukraść samochód należący do byłego szefa policji. Podczas napadu jeden z mężczyzn miał oddać do Papały śmiertelny strzał. W związku z tą sprawą zatrzymano pięciu mężczyzn. Dwóch z nich „Patyk” i Mariusz M. usłyszało zarzuty zabójstwa Papały; bracia Robert i Dariusz J. - zarzuty usiłowania napadu rabunkowego, a Tomasz W. - zarzuty związane z przestępczością samochodową (takie same usłyszała pozostała czwórka).

Po doniesieniach medialnych w tej sprawie katowicka prokuratura zwróciła się do Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi o oficjalną informację na temat tego, jaki status ma w tamtym postępowaniu „Patyk” i jaki zarzut został mu przedstawiony. Katowiccy śledczy właśnie dostali odpowiedź z Łodzi. - Informacja, którą otrzymaliśmy nie daje podstaw do podjęcia zawieszonego wcześniej postępowania przeciwko Igorowi M. - poinformowała rzeczniczka katowickiej prokuratury Marta Zawada-Dybek. Nie chciała zdradzić, co znalazło się w informacji z Łodzi, tłumacząc to tajemnicą śledztwa. 

Z chwilą, gdy „Patyk” został świadkiem koronnym, prowadzone przeciwko niemu śledztwo w sprawie kradzieży samochodów zostało zawieszone. W praktyce dopiero po zakończeniu prawomocnymi wyrokami wszystkich procesów, w których dany świadek koronny złożył zeznania, umarza się śledztwo przeciwko niemu. Część postępowań, w których „Patyk” obciążył inne osoby nadal się toczy. Choć z ustawy o świadku koronnym wynika, że nie może nim być osoba, która jest sprawcą zabójstwa lub kierowała grupą przestępczą, sądy różnie interpretują te przepisy. Ostatnio przeważa opinia, że statusu świadka koronnego można pozbawić dopiero po prawomocnym wyroku. Wówczas prokuratura wznawia zawieszone śledztwo przeciwko takiej osobie.

Pod koniec lat 90-tych katowiccy policjanci i prokuratorzy natknęli się na wyspecjalizowaną grupę złodziei, którzy na Śląsku kradli samochody "na stłuczkę" i "na koło". Tropy śledztwa prowadziły do Warszawy. Przełomem okazały się zeznania jednego z członków gangu - "Patyka". Opowiedział on o działalności grupy. Okazało się, że gang ma na koncie kradzież około pięciuset luksusowych samochodów wartych 50 mln zł. Większość z nich grupa ukradła w Warszawie. Wątek dotyczący samych kradzieży został przekazany prokuraturze w Warszawie, która prowadziła postępowanie dotyczące "Pruszkowa". Z kolei katowicka prokuratura badała, jak to możliwe, że gang działał bez przeszkód od 1994 roku. Według jej ustaleń było to możliwe dzięki współpracy policjantów.

W 2003 r. prokuratura oskarżyła pięciu warszawskich funkcjonariuszy, którym zarzucono, że w zamian za łapówki umożliwiali złodziejom unikanie kary. Poza złodziejami i policjantami "Patyk" obciążył też stołecznych urzędników, którzy mieli legalizować kradzione auta. Zarzuty w tej sprawie usłyszeli m.in. były naczelnik wydziału komunikacji urzędu dzielnicowego Warszawa-Mokotów i dwóch referentów z tego wydziału.

PAP, arb