Bogaci nie płaczą

Bogaci nie płaczą

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tradycją już od lat związaną z publikacją listy najbogatszych „Wprost” jest doroczne podsumowanie, ile warta jest nasza setka milionerów. To nie tylko pusta ciekawość, ale też wskaźnik dobrze pokazujący kondycję naszej gospodarki. Bo przecież także bogaci – a może nawet przede wszystkim oni – są najbardziej podatni na kryzys i dekoniunkturę. A jak jest kryzys, to wszystkim nam jest gorzej – nie tylko milionerom.

Dlatego z pewną obawą rozpoczynaliśmy w tym roku redakcyjne liczenie. Najbogatsi zbiednieli czy zarabiają dalej? Bo kryzys, bo Grecja, bo spadki na giełdzie… A znaczna część majątków polskich milionerów zależy właśnie od giełdowej wyceny. W ubiegłym roku najbogatsza setka warta była 93 mld zł, w tym roku – tak jest, proszę państwa! – 95,3 mld zł! Nie jest to może imponujący wzrost, ale jednak jest. Co w czasach dekoniunktury dobrze mówi zarówno o kondycji naszej gospodarki, jak i biznesowym zmyśle naszych przedsiębiorców. Jak oni to robią?

Może to zabrzmi banalnie, ale odpowiedzią jest pozbycie się kompleksów wobec zagranicy. Już tylko dziesiąta część interesów najbogatszego Polaka, Jana Kulczyka, jest zlokalizowana w Polsce. Biznesmen inwestuje na całym świecie, z powodzeniem konkurując z takimi gigantami jak Shell. Drugi na liście Zygmunt Solorz-Żak też rzucił wyzwanie największym graczom, organizując przejęcie za niewyobrażalną kwotę 18 mld zł Polkomtela (właściciela sieci Plus) i ruszając na wojnę z takimi potentatami jak Orange czy T-Mobile. To była największa transakcja kapitałowa w Europie w 2011 r. Największa – i polska. Ale nie tylko dwaj najwięksi zaczynają patrzeć globalnie. Praktycznie każdy liczący się na naszej liście bez kompleksów przejmuje zagraniczne firmy: w Rosji, w Niemczech, w Kanadzie, w Kazachstanie, w Nigerii. A nawet w Ekwadorze, gdzie polski król bananów, Artur Toronowski ze Zgorzelca (nr 23 na naszej liście), kupił własne plantacje, by uniezależnić się od zagranicznych dostawców.

Jednocześnie na liście zapanowała stabilizacja. I choć kryzys mógłby również sprzyjać spektakularnym bankructwom, skład naszego zestawienia praktycznie się nie zmienił. Z listy spadło zaledwie kilka osób, doszło też kilka nowych – ale to zmiany raczej w końcówce rankingu, choć ich bohaterowie są ciekawi. Na przykład przebojem na 40. miejscu listy zadebiutował Wiesław Włodarski, człowiek, który przywrócił Polsce Frugo, a potem sprowadził Mike’a Tysona, by ten reklamował napój Black. Albo Mikołaj Placek (miejsce 62.), którego okna podbijają nie tylko Polskę, lecz także świat, a sam biznesmen popisał się sporą fantazją, umieszczając jako sponsor logo swojego Oknoplastu na koszulkach piłkarzy legendarnego Interu Mediolan.

I to właśnie łączy nowych i starych polskich milionerów: przekonanie, że wszystko można, że wszystko jest możliwe. Kupić kopalnie na końcu świata, angażować największe gwiazdy, sponsorować najdroższe drużyny. I to, że mają odwagę i wyobraźnię, pozwala im bronić miejsca na naszej liście.

Jak wycenialiśmy: Wartość pakietów akcji spółek giełdowych ocenialiśmy na podstawie notowań z 15 kwietnia 2012 r. Nieruchomości ocenialiśmy na podstawie cen sprzedaży z I kwartale 2012 r. Korzystaliśmy z pomocy firm obracających nieruchomościami. Wartość firm niegiełdowych ocenialiśmy, porównując je z analogicznymi notowanymi na giełdzie. Gdy było to niemożliwe, porównywaliśmy je z podobnymi, które w ostatnim okresie zostały sprzedane. Braliśmy także pod uwagę ich roczny przychód oraz zysk netto. Informacje sprawdzaliśmy (kiedy było to możliwe) w Krajowym Rejestrze Sądowym. W niektórych wypadkach korzystaliśmy z wiarygodnych informacji zamieszczanych w polskich i zagranicznych mediach.

Listę opracowali: Krzysztof A. Kowalczyk, Tomasz Molga, Rafał Pisera i Sebastian Stodolak

Więcej możesz przeczytać w 26/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.