Euro, dzień szesnasty: Hiszpanie skazani na sukces?

Euro, dzień szesnasty: Hiszpanie skazani na sukces?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Xabi Alonso cieszy się z drugiej bramki dla Hiszpanii (fot. EPA/ROBERT GHEMENT/PAP)
Reprezentacja Hiszpanii na Euro nie zachwyca, tiki-taka, czyli wymienianie między zawodnikami setek krótkich podań zaczyna powoli irytować kibiców, w dodatku La Roja już drugi raz zagrała bez napastnika. I co? I zobaczymy ją w półfinale.
Wydawało się, że Francuzi mają ogromną szansę powstrzymać Hiszpanów - w dwóch pierwszych meczach na Euro "Les Bleus" zagrali naprawdę dobrze - szybko, pomysłowo, "z zębem". Potem jednak francuska kadra powtórzyła scenariusz z mistrzostw świata 2010 - drużynie nie wyszedł jeden mecz, więc piłkarze zaczęli się kłócić, obrażać, gwiazdorzyć... Laurent Blanc postanowił wstrząsnąć swoją drużyną i przed meczem dokonał kilku zmian w podstawowej jedenastce. Na nic się to jednak nie zdało - można odnieść wrażenie, że waleczna Chorwacja była dla Hiszpanów groźniejszym rywalem niż Francja.

A Hiszpania? Na tych łamach wieszczyłem już koniec tej wielkiej drużyny, ale okazuje się, że nawet bez napastnika Hiszpanie są jedną z czterech najlepszych drużyn w Europie (aż strach pomyśleć jak bardzo zdominowaliby turniej, gdyby David Villa nie złamał w grudniu nogi). Czy obronią tytuł? Wciąż jestem zdania, że w czasie tego Euro ktoś ich zatrzyma - ale na porażkę Hiszpanii trzeba będzie chyba poczekać do meczu finałowego. W derbach Półwyspu Iberyjskiego, jakie czekają nas w półfinale, Portugalczycy będą mieli wprawdzie Ronaldo, który zrobi wszystko, by udowodnić, że Hiszpanów umie ogrywać nie tylko grając w barwach Realu Madryt - ale jeden Ronaldo to chyba za mało na hiszpańską maszynę do wygrywania. W finale na Hiszpanów czekać będą prawdopodobnie Niemcy - i to oni, jako chyba jedyna europejska drużyna, mają szansę przerwać hiszpańską dominację w futbolu.

W końcu - jak mawiał Gary Lineker - piłka nożna to taka gra, w której 22 facetów biega po boisku, a na koniec zawsze wygrywają Niemcy. No chyba, że akurat wygrywają Hiszpanie.