Biegli: brak śladów wybuchu. Córka ofiary: "nie znaleźliśmy" nie znaczy "nie było"

Biegli: brak śladów wybuchu. Córka ofiary: "nie znaleźliśmy" nie znaczy "nie było"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zbigniew Wassermann (fot. Wprost) Źródło:Wprost
- Sprawa w ogóle nie jest zamknięta - powiedziała Małgorzata Wassermann, odnosząc się do ostatecznej opinii biegłych po ekshumacji jej ojca Zbigniewa, który zginął w katastrofie smoleńskiej.
Według RMF FM, prokuratura otrzymała ostateczną opinię biegłych, którzy przeprowadzali sekcję zwłok po ekshumacji Zbigniewa Wassermanna. Biegli przeprowadzili szczegółowe badania błony bębenkowej, które nie wykazały uszkodzeń spowodowanych eksplozją.

- Obrażenia te wykluczają, że Zbigniew Wassermann zginął w wyniku eksplozji. Obrażenia te są charakterystyczne dla ofiar katastrofy lotniczej. (Biegli) stwierdzili także, że ich badania wskazują na to, że ciało nie nosi śladów fali uderzeniowej bądź akustycznej – poinformował prokurator generalny Andrzej Seremet.

Małgorzata Wassermann: to, że nie znaleźliśmy nie znaczy, że nie było

Komentując te doniesienia córka Zbigniewa Wassermanna, Małgorzata, stwierdziła, że sprawa "w ogóle nie jest zamknięta". Dodała, że chciałaby poznać m.in. metodologię badań. - Wyniki są, jest opinia uzupełniająca, jest jeszcze kwestia ewentualnie dojścia do pewnych ustaleń, bo to jest tylko opinia. Chcielibyśmy poznać metodologię badań, sposób pobrania próbek i ich zabezpieczenia. To jest dopiero początek ekshumacji - podkreśliła.

Co można stwierdzić po 26 miesiącach?

- Przede wszystkim jest jeszcze pytanie: jak wiele można stwierdzić z tych ciał po 26 miesiącach? - powiedziała Wassermann. Dodała, że może być też tak, iż z powodu upływu czasu "na pewne pytania nie będzie dało się udzielić odpowiedzi". Córka ofiary katastrofy smoleńskiej podkreśliła, że badanie zwłok jej ojca zostało przeprowadzone 16 miesięcy po katastrofie smoleńskiej.  - To, że czegoś żeśmy nie stwierdzili dla mnie świadczy o tym, że tego nie znaleźliśmy. Nie znaczy to jednak, że tego nie było - akcentowała Wassermann. - Kiedy będą przeprowadzane badania na wszystkich ciałach będzie konieczność porozmawiania z biegłymi: jaki wpływ na wartość ich ustaleń ma upływ czasu? - dodała.

Będą kolejne ekshumacje?

Według niej, jeśli doszło do eksplozji, to materiał wybuchowy nie musiał osiąść na szczątkach wszystkich ofiar i "niekoniecznie musi być na każdym z zabezpieczonych materiałów". Małgorzata Wassermann nie wykluczyła dalszych ekshumacji. 

Córka zmarłego w katastrofie ministra z czasów PiS wielokrotnie podważała wiarygodność oficjalnych ustaleń w sprawie Smoleńska. - Niczego nie wykluczajmy. Z każdym miesiącem moja pewność co do tego, że to nie był zwykły wypadek, tylko doszło tam do ingerencji osób trzecich - czyli po prostu do zamachu - zaczyna wzrastać - mówiła Małgorzata Wassermann.

Teoria dwóch wybuchów

Teorię dwóch wybuchów na pokładzie prezydenckiego tupolewa, który 10 kwietnia 2010 roku rozbił się pod Smoleńskiem, przedstawił dr inż. Grzegorz Szuladziński, ekspert parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej, której przewodzi Antoni Macierewicz (PiS). Ekspert uważa, że duża liczba fragmentów samolotu i ich rozmieszczenie na znacznej przestrzeni wskazują, iż nie mechaniczne uderzenie, a wybuch był przyczyną katastrofy Tu-154M pod Smoleńskiem.

zew, wp.pl, RMF FM