Niemcy skarżą się na pakt fiskalny. "To porażka Merkel"

Niemcy skarżą się na pakt fiskalny. "To porażka Merkel"

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. wprost
Sześć skarg przeciwko paktowi fiskalnemu UE oraz funduszowi ratunkowemu dla euro EMS wpłynęło w weekend do niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego. Zdaniem skarżących traktaty te zbyt mocno ingerują w kompetencje parlamentu w sprawach budżetowych.

W piątek późnym wieczorem obie izby niemieckiego parlamentu zgodziły się na ratyfikację paktu fiskalnego o wzmocnieniu dyscypliny budżetowej oraz Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego na wsparcie zadłużonych krajów strefy euro.

Jednak jeśli sędziowie trybunału w Karlsruhe uznają argumenty skarżących za słuszne, to pod znakiem zapytania stanie cała dotychczasowa polityka kanclerz Angeli Merkel dotycząca walki z kryzysem w strefie euro, a na rynkach znów dojdzie do turbulencji.

Z powodu skarg proces ratyfikacji paktu fiskalnego i EMS został wstrzymany, bo na prośbę sądu konstytucyjnego prezydent Niemiec Joachim Gauck wstrzyma się z podpisaniem ustaw ratyfikacyjnych. Dlatego też EMS nie może wejść w życie zgodnie z planem 1 lipca.

Skarga lewicy

Skargi do Karlsruhe skierowała m.in. partia Lewica, a także eurosceptyczny poseł bawarskiej chadecji CSU Peter Gauweiler oraz stowarzyszenie "Więcej Demokracji", które zgromadziło pod skargą 12 tys. podpisów. Szef frakcji Lewicy Gregor Gysi ocenił, że rozpatrzenie przez trybunał wszystkich wniosków w przyśpieszonym trybie potrwa około trzech tygodni. Polityk zarzucił Merkel złamanie konstytucji. "Droga, która została obrana, oznacza demontaż państwa socjalnego i demokracji" - powiedział. Zdaniem Gysiego narzucane przez pakt fiskalny reguły dyscypliny finansowej mogą doprowadzić do ograniczenia emerytur, płac i świadczeń socjalnych. "Jeśli rząd chce przyjąć takie reguły, konieczne jest referendum o zmianie konstytucji" - ocenił Gysi, cytowany przez agencję dpa.

"Naruszenie zasad"?

Także zdaniem Gauweilera EMS i pakt fiskalny poważnie naruszają zasady demokratyczne. Reprezentująca stowarzyszenie "Więcej Demokracji" była minister sprawiedliwości Herta Daeubler-Gmelin uważa, że oba zaskarżone traktaty oznaczają nieodwracalne przekazanie Brukseli kompetencji budżetowych i suwerennych praw Bundestagu, przez co tracą na wartości prawa wyborcze obywateli.

Dodatkowe wątpliwości wobec polityki walki z kryzysem w strefie euro wzbudziły w Niemczech postanowienia ostatniego szczytu UE. Przywódcy eurolandu uzgodnili, że środki funduszu EMS będą mogły być w bardziej elastyczny sposób wykorzystywane na bezpośrednią rekapitalizację banków, a także wykup obligacji państw, których stabilność finansowa będzie zagrożona wskutek wysokiej rentowności ich obligacji. Niemcy były początkowo przeciwne tym zmianom, postulowanym przez Włochy i Hiszpanię, ale ostatecznie poszły na ustępstwa.

Porażka Merkel?

Większość niemieckich komentatorów uznała, że na szczycie Merkel poniosła porażkę. "Europa sięga po nasze pieniądze" - ogłosił tygodnik "Welt am Sonntag". A dziennik "Bild" napisał: "Włochy i Hiszpania dostały to, czego chciały: znów będzie łatwiej nadmiernie się zapożyczać (...) Po raz pierwszy od dwóch lat kryzysu kraje euro nie posłuchały Niemiec". - Zakładnik południa - tytułuje w niedzielę swoją relację ze szczytu niemiecki tygodnik "Der Spiegel". Jak pisze, premierowi Włoch Mario Montiemu udało się wygrać z Merkel, bo miał po swojej stronie prezydenta Francji Francois Hollande'a. "Architektura władzy w Europie się zmieniła - na niekorzyść Niemiec" - ocenia "Spiegel". Dodaje, że Merkel "przekroczyła najczerwieńszą ze swych czerwonych linii".

Prasa zauważa, że Merkel musiała w Brukseli ustąpić, bo Włochy groziły zablokowaniem uzgodnionego tam "Paktu na rzecz wzrostu i zatrudnienia" o wartości 120 mld euro oraz niemieckich zabiegów o wprowadzenie podatku od transakcji finansowych. Z kolei od przyjęcia tych uzgodnień niemiecka opozycja uzależniła zgodę na ratyfikację paktu fiskalnego i EMS. W ten sposób niemieccy socjaldemokraci i Zieloni pomogli zaszantażować niemiecki rząd na szczycie UE - ocenił sekretarz generalny chadeckiej CSU Alexander Dobrindt. "SPD i Zieloni dopuścili się zdrady niemieckich interesów" - powiedział polityk "Spieglowi".

eb, pap