Olimpiada 2012: organizator igrzysk nie boi się hakerów

Olimpiada 2012: organizator igrzysk nie boi się hakerów

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. sxc
Jednym z priorytetów organizatorów igrzysk w Londynie jest zapewnienie bezpieczeństwa nie tylko sportowcom, ale i systemowi informatycznemu. Jednym z zagrożeń dla tego drugiego są hakerzy, ale Brytyjczycy zapewniają, że są przygotowani na ich ataki.

W finale biegu na 100 metrów mężczyzn w tym samym momencie linię mety przekraczają Usain Bolt i Yohan Blake. O tym, który z reprezentantów Jamajki wygrał, zadecyduje fotofinisz. Wszyscy w napięciu kierują wzrok w kierunku tablic, na których - zamiast rozstrzygnięcia - pojawia się apel o tematyce politycznej. To jeden ze scenariuszy, jakich obawia się odpowiadająca za technologię informatyczną podczas olimpiady firma Atos.

- Możecie sobie wyobrazić zamieszanie, jakie powstałoby wówczas na stadionie? - pytają retorycznie przedstawiciele komitetu organizacyjnego igrzysk (LOCOG). W tego typu działaniach specjalizują się tzw. haktywiści, którzy włamują się do systemów i zamieszczają tam wiadomości dotyczące kwestii politycznych i zwracające uwagę na problem ograniczania wolności słowa w sieci.

Atos, który współpracuje z Międzynarodowym Komitetem Olimpijskim od 2002 roku, liczy się także z atakami "zwykłych" hakerów. Jak podkreślają specjaliści, dla obu grup będzie to szansa na dotarcie do szerokiego grona odbiorców, bowiem przez najbliższe tygodnie wydarzenia olimpijskie będą w centrum zainteresowania wielu osób. W 2008 roku w Pekinie odnotowano ok. 12 mln ataków. Ich zdaniem, w trakcie londyńskiej imprezy każdego dnia należy się ich spodziewać nawet o dwa miliony więcej. "Poświęciliśmy 200 tysięcy godzin na testy, w trakcie których przeprowadzaliśmy wiele symulacji zagrożeń. Nigdy nie można być całkowicie pewnym, że uda się powstrzymać hakerów, ale uważam, że jesteśmy blisko takiej pewności" - zaznaczył wiceprezes firmy Atos Patrick Adiba.

LOCOG na sprawy związane z technologią informatyczną wydał 750 mln dolarów.

eb, pap