Kusznierewicz: to były moje ostatnie igrzyska

Kusznierewicz: to były moje ostatnie igrzyska

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mateusz Kusznierewicz i Dominik Życki, fot. PAP/EPA/OLIVIER HOSLET 
Załoga klasy Star Mateusz Kusznierewicz (GKŻ Gdańsk) i Dominik Życki (Spójnia Warszwa) pożegnała się z igrzyskami na dobre. Wcześniej podjętych decyzji nie zmienią, ale od żeglarstwa nie odejdą. Rywalizację w regatach Londyn 2012 zakończyli na ósmym miejscu.
Jechaliście do Weymouth po medal...

Mateusz Kusznierewicz: Tak, nie wypieramy się tego, mówiliśmy o tym z chwilą, kiedy tak na dobre rozpoczęliśmy przygotowania do igrzysk. I nie były to żadne przechwałki. Wiadomo, że każdy sportowiec, który przystępuje do rywalizacji, chce zajść jak najdalej, walczyć o medal. My mieliśmy podstawy, by realnie o tym myśleć. Kiedy w kwietniu zwyciężyliśmy w mistrzostwach Europy uważaliśmy, że jesteśmy na dobrej drodze.

A jednak ta droga nie zaprowadziła was na podium.

Nie mamy sobie nic do zarzucenia. Generalnie żeglowaliśmy poprawnie, ale nie na tyle jak się okazało, by walczyć o medal. Rywale byli wyśmienici, zwłaszcza Szwedzi, Brytyjczycy, Brazylijczycy, którzy jeździli na akwenie jak motorówki.

Mieliście jeszcze szansę na czwartą lokatę.

To nie miało dla nas znaczenia, czwarte czy dziesiąte miejsce. Nas naprawdę interesował tylko medal. A w ostatnim wyścigu sędziowie nałożyli na nas jeszcze karę. W fazie przedstartowej zbyt mocno, ich zdaniem, ruszaliśmy sterem i musieliśmy wykonać obrót czyli kółko. Ta czynność od razu ustawiła nas na ostatniej pozycji i potem trudno było dogonić czołówkę.

Opuszczacie zatem Weymouth, gdzie wielokrotnie bywaliście, w smutnych nastrojach?

Powodów do radości nie mamy. Na pewno czujemy niedosyt, ale ja nie będę miał skwaszonej miny przez najbliższe dni czy tygodnie. Przeżyliśmy tu wspaniałe chwile, regaty były bardzo fajne, dobrze zorganizowane, choć bez wielkiego rozmachu. Warunki żeglarskie były znakomite. Do dziś nie został odwołany żaden wyścig z powodu braku wiatru.

Skoro nie udało się wam teraz zdobyć medalu, to może podejmiecie próbę za cztery lata, w Rio de Janeiro?

Nie, już nie podejmiemy. I ja, i Dominik, decyzji, którą podjęliśmy wcześniej, nie zmieniamy. To były nasze ostatnie igrzyska. Ja należę do rodziny olimpijskiej prawie 20 lat. To był okres wielkich wyrzeczeń. Mam dwa cenne trofea, oba wywalczone w klasie Finn - złoty w Atlancie 1996 i brązowy w Atenach 2004. Szkoda, że nie ma żadnego krążka Dominik, bo to chłopak na medal.

Co dalej?

Teraz chcę poświęcić więcej czasu własnej rodzinie oraz różnym projektom, które zamierzam niebawem realizować. Nadal będę pływał, tylko nie na łódkach olimpijskich, a na trochę większych jednostkach. Kuszą mnie na przykład słynne regaty Sydney-Hobart zaczynające się z końcem grudnia. Ale... Na razie chcę odpocząć od żeglarstwa. Co dalej - pomyślę za miesiąc, dwa...

mp, pap