Michał Tusk: na rękę dostaję 3300 złotych. Co robię? Kiedyś liczyłem pasażerów

Michał Tusk: na rękę dostaję 3300 złotych. Co robię? Kiedyś liczyłem pasażerów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Port Lotniczy w Gdańsku (fot. MICHAL FLUDRA / Newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
Syn premiera Michał Tusk, który pracuje od pewnego czasu w należącym do Skarbu Państwa Porcie Lotniczym w Gdańsku zdradza w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że "na rękę zarabia 3300 złotych". Po tym jak Donald Tusk wyraził przekonanie, że syn ministra rolnictwa Stanisława Kalemby powinien zrezygnować z pracy w Agencji Rynku Rolnego - PiS zaapelowało, by z pracy zrezygnował również Michał Tusk.
Michał Tusk wyjaśnia, że "pracę zaproponowano mu po wielu tekstach, w których proponowałem wprowadzenie różnych zmian na lotnisku". - Przez około rok odmawiałem, zarabiałem w "Gazecie" nie gorzej, miałem w redakcji znajomych, ale w końcu stwierdziłem, że trzeba spróbować czegoś nowego - dodaje. Przyznaje, że ojciec nie był zachwycony jego decyzją, ale - jak zaznacza - nie namawiał go też do jej zmiany. Młody Tusk podkreśla, że choćby wysokość zarobków jakie mu zaproponowano świadczy o tym, że zmiana pracy "nie była skokiem na kasę". - Mam fizia na punkcie transportu - podsumowuje.

Czym zajmuje się syn premiera? - Jestem specjalistą do spraw analiz ekonomicznych i marketingu. Zajmuję się wszystkim, co wpływa na wzrost ruchu pasażerskiego. Utrzymuję kontakty z przewoźnikami i staram się, by zwiększali liczbę połączeń. Przygotowuję analizy ekonomiczne dotyczące nowych połączeń. To głównie praca statystyczna w Excelu. Ale kiedyś np. siedziałem na dworcu i liczyłem pasażerów wsiadających do międzynarodowych autokarów, tworzyłem też narzędzia przeszukujące portale społecznościowe, aby poznać miejsca wyjazdów ludzi z Trójmiasta - wylicza swoje zadania.

"Gazeta Wyborcza", arb