Obama podnosi na duchu europejskich przyjaciół

Obama podnosi na duchu europejskich przyjaciół

Dodano:   /  Zmieniono: 
Obama miał najprawdopodobniej na myśli głównie wsparcie moralne Bloomberg
W przeddzień wizyty premiera Włoch Mario Montiego w Waszyngtonie amerykański prezydent Barack Obama zadeklarował dalsze wspieranie Europy w walce z kryzysem. Ponieważ nie zdradził jednak, na czym dokładnie ta pomoc miałaby polegać, komentatorzy podejrzewają, że była to wypowiedź czysto kurtuazyjna.
? Stany Zjednoczone nadal będą wnosić swój wkład w pomoc naszym europejskim przyjaciołom w przezwyciężaniu tego kryzysu ? powiedział prezydent USA w wywiadzie dla włoskiej gazety 'La Stampa'. Co miałoby to oznaczać w praktyce? Nie wiadomo.

Więcej miejsca w swoich wypowiedziach Obama poświęcił zagrzewaniu 'europejskich przyjaciół' do bardziej zdecydowanego przeciwdziałania wpadaniu ich krajów w coraz większe zadłużenie. Pamiętajmy, że taki scenariusz mógłby poważnie zagrozić powoli odradzającej się amerykańskiej gospodarce. Wygląda więc na to, że prezydent miał na myśli głównie wsparcie moralne.

Podobne deklaracje Obama składał zresztą już w listopadzie zeszłego roku podczas wizyty w Waszyngtonie delegacji władz UE z przewodniczącym Parlamentu Europejskiego José Barroso i przewodniczącym Rady Europejskiej Hermanem Van Rompuy na czele. Wówczas też nie podano żadnych konkretów dotyczących tej pomocy, zwłaszcza w kwestii zasilenia przez USA funduszu stabilizacyjnego EFSF.

? Nie wiem czym, poza wymianą doświadczeń, Stany Zjednoczone mogłyby wesprzeć Unię Europejską ? powiedział Businesstoday.pl Adam Antoniak, analityk Pekao SA. ? USA mają swoje problemy do rozwiązania. Ich deficyt w stosunku do PKB i poziom zadłużenia są dużo większe niż w najbardziej zadłużonych krajach UE ? dodał.

Antoniak zwrócił też uwagę, że przedstawiciele Stanów Zjednoczonych bardzo niechętnie ostatnio odnoszą się do zwiększenia wkładu tego kraju do Międzynarodowego Funduszu Walutowego, naciskając raczej na zwiększenie zaangażowania takich państw jak Rosja czy Chiny.