Dariusz Winek, główny ekonomista Banku BGŻ: Czy najgorsze już za nami?

Dariusz Winek, główny ekonomista Banku BGŻ: Czy najgorsze już za nami?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dariusz Winek, główny ekonomista Banku BGŻ Archiwum
Światowe rynki liczą, że wszystko, co najgorsze, jest już za nami. Informacje z Polski powinny raczej wspierać trend boczny.
Choć w światowej gospodarce czynników niepewności nadal nie brakuje, coraz więcej analityków ocenia, że najgorsze już za nami. W niedzielę na poprawę stanu globalnej gospodarki wskazała szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde. Tydzień temu na oznaki ożywienia gospodarczego zwracała uwagę również Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju. Dzieje się tak dzięki operacji LTRO ? zrealizowania kolejnych etapów planu naprawczego w Grecji, w tym bezprecedensowej co do skali redukcji długu i przyznania drugiej transzy pomocy międzynarodowej. Ponadto podpisanie przez liderów UE paktu fiskalnego również ma szansę przywrócić utraconą wiarygodność polityki fiskalnej w krajach Wspólnoty. Co prawda choć w stosunku do gospodarki strefy euro prognozy nadal wskazują na recesje w I i II kwartale, to jednak jej skala będzie zapewne mniejsza niż w IV kwartale ubiegłego roku.

W Chinach oczekiwane są dalsze redukcje stopy rezerw obowiązkowych wspierające płynność sektora bankowego, a ponadto ? zgodnie z niedawną deklaracją premiera Wen ? większa elastyczność kursu walutowego juana zarówno w kierunku aprecjacji, jak i deprecjacji. Kluczowe są wreszcie sygnały o poprawie koniunktury za oceanem. To wszystko sprawia, że mamy do czynienia ze wzrostem indeksów giełdowych na najbezpieczniejszych rynkach, m.in. w Stanach Zjednoczonych i Niemczech. Proces ten wspiera odpływ środków z LTRO, które początkowo były lokowane w obligacjach. Zagrożeniem jest wzrost cen surowców, w tym szczególnie ropy naftowej. W piątek mieliśmy też do czynienia z umocnieniem kursu euro wobec dolara.

Na rynku europejskich obligacji widać odpływ kapitału z krajów o wyższej wiarygodności kredytowej (Niemcy, Holandia czy nawet Francja) i częściową alokację środków do krajów wyższego ryzyka (Belgia, Portugalia).

Na tym tle polskie obligacje i warszawska giełda nie cieszą się popularnością wśród inwestorów. Obligacje w ostatnich dniach tracą na wartości, a giełda od środy pozostaje w trendzie bocznym. W piątek nie pomógł jej nawet wzrost indeksu oczekiwań ekonomicznych dla Polski szacowany przez instytut ZEW. Przy czym impuls nie mógł być silny, gdyż równocześnie indeks oceny bieżącej sytuacji odnotował spadek. W poniedziałek poznamy dane na temat lutowego wzrostu produkcji przemysłowej. Oczekiwany jest gorszy odczyt niż w styczniu, co szłoby w parze ze słabszymi danymi o wynagrodzeniach i zatrudnieniu opublikowanymi w zeszłym tygodniu. Z drugiej strony dane o produkcji budowlano-montażowej mogą nadal utrzymać się na wysokim poziomie, choć także niższym niż w styczniu. Dalszy spadek jest również oczekiwany względem wskaźnika cen produkcji sprzedanej przemysłu. Ogólny wydźwięk danych powinien raczej wskazywać na osłabienie aktywności gospodarczej, przyczyniając się do utrzymania trendu bocznego na GPW. Dane te jednak raczej nie przełożą się na wyhamowanie tendencji wzrostowej rentowności na krajowym rynku długu.

Najważniejszym wydarzeniem na rynkach finansowych w poniedziałek będzie przeprowadzenie przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Swapów i Derywatów (ISDA) aukcji rozliczenia CDS zabezpieczających przed bankructwem Grecji. Zgodnie z decyzją ISDA rozliczeniu będą podlegać tylko instrumenty, które nie zostały wymienione na nowe w ramach operacji dobrowolnego oddłużenia. Rynki z uwagą śledzić będą wystąpienie szefa EFSF Klausa Reglinga. Na koniec marca zapowiedziany jest bowiem szczyt eurogrupy poświęcony rozstrzygnięciom w zakresie zasobów dostępnych dla EFSF i ESM.