Walka z kryzysem? Potrzebny 1 bln euro?

Walka z kryzysem? Potrzebny 1 bln euro?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zbankrutowana Grecja, która w tym miesiącu dostała drugi pakiet pomocowy, o wartości 130 mld euro, nie jest jedynym zagrożeniem dla eurolandu 123RF 
Przed piątkowym spotkaniem ministrów eurolandu w Kopenhadze świat zagrzewa UE do wzmocnienia finansowej zapory przeciw rozszerzaniu się kryzysu. Stabilizacja w strefie euro wciąż jest krucha. Istnieją obawy, że kolejne kraje, takie jak Hiszpania, Włochy czy Portugalia, będą potrzebować pomocy finansowej raportuje OECD.
W piątek szefowie resortów finansów krajów wspólnej waluty spotkają się w Kopenhadze, aby zadecydować o wzmocnieniu zdolności kredytowej nowego funduszu pomocowego, nazwanego  Europejskim Mechanizmem Stabilizacyjnym. W zeszłym roku postanowiono, że będzie miał do dyspozycji pół biliona euro. Na posiedzeniu w Kopenhadze rozważana będzie propozycja zwiększenia jego wartości do 700 mld euro.

Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju OECD w opublikowanym wczoraj raporcie uznała te kwoty za niewystarczające. Szef OECD Angelo Gurria oświadczył, że fundusz powinien dysponować 1 bln euro, aby uspokoić rynki finansowe. Kryzys euro nie został jeszcze zażegnany, ostrzega OECD, zwracając szczególną uwagę na słabość banków w zadłużonych krajach oraz ciągły wzrost długów państw. Według organizacji zadłużenie strefy euro w przyszłym roku może sięgnąć 91 proc. jej PKB.

Zbankrutowana Grecja, która w tym miesiącu dostała drugi pakiet pomocowy, o wartości 130 mld euro, nie jest jedynym zagrożeniem dla eurolandu. Rząd Hiszpanii przed miesiącem oświadczył, że nie jest w stanie zredukować deficytu do wymaganych przez Komisję Europejską i Międzynarodowy Fundusz Walutowy 4,4 proc. PKB w tym roku i prawdopodobnie sięgnie on 5,3 proc. Dodatkowo hiszpański bank centralny przewiduje, że gospodarka skurczy się w 2012 r. o 1,5 proc. Oprocentowanie hiszpańskich 10-letnich obligacji w marcu ponownie wzrosło, po raz pierwszy od stycznia, przekraczając  5 proc.

Portugalię typuje się natomiast do roli drugiej Grecji. Koszty portugalskiego długu trzymają się od kilku miesięcy powyżej 12 proc. W dodatku sektor prywatny (przedsiębiorstwa i gospodarstwa domowe) są zadłużone w większym stopniu, niż ma to miejsce w Grecji. Ten rok będzie kolejnym okresem recesji w Portugalii. Rząd przewiduje spadek PKB o ponad 3 proc. ? napisał wczoraj 'Times'.

Wzmocnienia środków na kredyty pomocowe od dawna domagają się także kraje G20, które od spełnienia tego warunku uzależniły zgodę na zwiększenie funduszu pożyczkowego MFW do 600 mld dol., z którego w razie potrzeby będzie mogła korzystać także strefa euro.  Za jest także Komisja Europejska. ? Od dwóch lat czekam na wzmocnienie zapory przeciwogniowej, więc poczekam jeszcze trzy dni ? powiedział we wtorek na konferencji prasowej OECD komisarz ds. walutowych Olli Rehn. Dotychczas największym oponentem (i zarazem największym płatnikiem do funduszy) jest rząd w Berlinie z Angelą Merkel na czele. Dopiero w poniedziałek po raz pierwszy kanclerz Merkel zasygnalizowała, że jest skłonna zgodzić się na wzmocnienie funduszy ratunkowych do 700 mld euro, jednak nie przez dokładanie pieniędzy, lecz w drodze połączenia środków EMS z funkcjonującym już Europejskim Funduszem Stabilizacji Finansowej. EFSF, utworzony w 2010 r. w celu ratowania Grecji, Portugalii i Irlandii, realizuje obecnie programy pomocowe warte 200 mld euro. ? Możemy sobie wyobrazić, że programy o wartości 200 mld euro będą obowiązywać tak długo, aż zostaną spłacone przez objęte nimi kraje. To potrwa kilka lat i potem EMS będzie funkcjonował samodzielnie ? wyjaśniła niemiecka kanclerz. W praktyce oznacza to jednak, że wolnych środków w EMS będzie tylko 500 mld euro.