Francja będzie mieć kłopoty bez względu na to, kto wygra wybory

Francja będzie mieć kłopoty bez względu na to, kto wygra wybory

Dodano:   /  Zmieniono: 
prof. Tadeusz Iwiński (SLD) Materiały prasowe
Wybory wygra Hollande, ale nie będzie on remedium na kłopoty francuskiej gospodarki twierdzi prof. Tadeusz Iwiński (SLD) w rozmowie z Businesstoday.pl.
Hanna Rybarska: Panie profesorze, kto wygra wybory prezydenckie we Francji?

Prof. Tadeusz Iwiński: Wszystkie sondaże wskazują, że bez względu na wyniki pierwszej tury wyborów w ostatecznym starciu 6 maja zwycięży socjalista François Hollande. Sarkozy’ego wszyscy mają dość. Gdy agencja Moody’s obniżyła rating Francji, jego hasło 'Silna Francja' jest skompromitowane.

Czy Pana zdaniem to dobry prezydent na kłopoty gospodarcze Francji? Pojawiają się głosy, że kraj ten podzieli los Grecji i Hiszpanii i może stać się większym problemem dla Unii Europejskiej niż Włochy.

Tak może się stać. Z tym że problem będzie znacznie poważniejszy, wziąwszy pod uwagę to, że Francja to druga po Niemczech gospodarka Europy.  

Co wskazuje na zagrożenie?

Nad Francją jak miecz Damoklesa wisi potężne zadłużenie. Równocześnie wysokie jest bezrobocie. Obecnie wynosi 10 proc., podczas gdy w Niemczech 5,7 proc. Co więcej, od 30 lat, czyli od pokolenia, nie zeszło ono nigdy poniżej 7 proc. Francja traci konkurencyjność. Coraz większy jest rozziew między gospodarką francuską a niemiecką.

Uważa Pan, że Hollande jest lekarstwem na choroby francuskiej gospodarki?  

Ja wierzę, że wygra. Ale nie wiem, czy uratuje gospodarkę. Żaden z nich nie proponuje radykalnego zaciskania pasa. Zresztą to jest we Francji niemożliwe. To, co teraz robi polski rząd, tam byłoby wyśmiane. Licytacja wyborcza jest odwrotna ? kto obieca więcej sprawiedliwości społecznej. Hollande jest za przywróceniem 60 lat jako wieku emerytalnego. Obecnie są to 62 lata. Jest za podniesieniem płacy minimalnej, która już teraz wynosi 1,7 tys. euro. Obiecuje tworzenie miejsc pracy w szkolnictwie. W tej licytacji jest naciskany przez Jeana-Luca Melanchona, który jest daleko na lewo od Hollande’a.

To raczej oznacza wydatki z budżetu, a nie oszczędności.

Jest też zapowiedź wprowadzenia 75-procentowego podatku od dochodów najbogatszych obywateli, czyli zarabiających ponad 1 mln euro rocznie. Wprawdzie jest ich niewielu, bo tylko 3 tys., ale są.  

Czyli zabrać bogatym i rozdać biednym...

Będzie to raczej próba sprawdzenia paru kroków, które zapewnią sprawiedliwość społeczną. Jak będzie realizowana? Szczerze mówiąc, nikt nie umie dziś odpowiedzieć na pytanie, jaka jest najlepsza proporcja między rynkiem a państwem w gospodarce.